Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Atak znienacka

Treść

Zakłady stolarskie są coraz lepiej zabezpieczone, ale....

Do kolejnego w ostatnich miesiącach pożaru zakładu związanego z obróbką drewna doszło na terenie gminy Kalwaria Zebrzydowska. Tym razem dzięki szybkiej interwencji pracowników i strażaków udało się uniknąć większych strat. Strażacy jednak ostrzegają - zagrożenie pożarami występuje i - jak się okazuje - najmniej jest ono związane z produkcją prowadzoną w zakładach stolarskich.

W piątek wieczorem doszło do pożaru hurtowni z materiałami tapicerskimi przy ulicy Jagiellońskiej w Kalwarii. Jak ustalili strażacy, ogień powstał na strychu budynku. Dzięki szybkiej interwencji pracowników firmy, a później strażaków bardzo szybko udało się zapanować nad żywiołem. Właściciel oszacował straty na ok. 10 tys. zł.

Strażacy przypominają, że nie był to jedyny pożar w zakładzie rzemieślniczym na terenie kalwaryjskiej gminy, gdzie znajduje się aż ok. 2 tys. firm z branży stolarskiej. Rok temu doszczętnie spłonęła jedna z hal produkcyjnych kalwaryjskiego "Meblofornu", w kolejnych miesiącach strażacy interweniowali w innych mniejszych pożarach zakładów stolarskich. Wreszcie kilka tygodni temu spłonął zakład stolarski w Izdebniku.

Strażacy podkreślają, że we wszystkich zakładach powinny być zachowane szczególne środki bezpieczeństwa. Niewiele bowiem potrzeba do zaistnienia pożaru, który może pochłonąć cały zakład. - Od kilku lat prowadzimy intensywną kampanię wśród właścicieli zakładów stolarskich na terenie gminy Kalwaria i okazuje się, że stan zabezpieczenia przeciwpożarowego stale się poprawia. Przykładem jest choćby zakład przy ul. Jagiellońskiej, gdzie ostatnio doszło do pożaru. Okazuje się, że firma była doskonale przygotowana. Na miejscu były gaśnice, również pracownicy byli odpowiednio przygotowani, jak należy się zachowywać w takich przypadkach - mówi mł. bryg. Jerzy Walczak z komendy powiatowej PSP w Wadowicach.

Ze strażackich statystyk wynika jednak, że ogień powstaje w najmniej przewidywalnych miejscach. Według ustaleń dotyczących piątkowego pożaru, ogień zajął poddasze prawdopodobnie z powodu nieszczelnej instalacji kominowej. Z kolei prawdopodobną przyczyną pożaru zakładu w Izdebniku przed kilkoma tygodniami była niewłaściwa obsługa kotłowni. - Okazuje się, do pożarów dochodzi w najmniej prawdopodobnych miejscach, a więc na strychach czy w kotłowniach. Właściciele dbają o zapieczenia zakładu, ale zapominają o tak błahych sprawach jak instalacje kominowe, o których stan powinien troszczyć się każdy właściciel budynku - podkreślają strażacy.

(GM)

Autor: Dziennik Polski