Beniaminek V ligi wadowickiej: Unia Kwaczała
Treść
Z nowym trenerem
Unia Kwaczała po raz pierwszy w historii klubu wystąpi na szczeblu wadowickiej "okręgówki". Jednak prezes Krzysztof Tekielak zdaje sobie sprawę z tego, iż jego podopiecznych czeka trudna walka o utrzymanie.
Na pierwszym treningu piłkarze spotkali się 8 lipca. - Chłopcy mieli okazję poznać nowego szkoleniowca - mówi sternik klubu. - Został nim Jan Chylaszek. Jest znanym trenerem na piątoligowym podwórku. Przecież ostatnio związany był z Nadwiślaninem Gromiec. Zastąpił on Sławomira Gintera, który wprowadził zespół do "okręgówki", będąc grającym trenerem - dodaje sternik klubu.
Poprzedni trener trzymał tyły zespołu, występując na pozycji ostatniego stopera. Jednak jego dalsze występy w Kwaczale stoją pod znakiem zapytania. - Nowy szkoleniowiec zarządził pięć treningów w tygodniu. Stwierdził, iż taka jest potrzeba - podkreśla prezes Tekielak. - Wypada się cieszyć, że chłopcy chętnie podjęli wyzwanie. Chcemy udowodnić, iż nasz awans nie był dziełem przypadku. Zdajemy sobie sprawę z tego, że czeka nas trudny sezon. Pewnie przyjdzie nam zapłacić frycowe. Jedno jest jednak pewne, nie poddamy się bez walki. Poza tym, zawsze w kronikach klubowych będzie napisane, iż występowaliśmy w V lidze. Wierzę jednak, że nasz trud nie pójdzie na marne. Trzeba przecież coś sobą reprezentować, skoro udało nam się awansować z marszu - zwraca uwagę sternik klubu.
Działacze starają się pozyskać nowych zawodników. Zawsze przecież potrzebny jest zastrzyk "świeżej krwi". - Na spektakularne transfery zawodników o głośnych nazwiskach nas po prostu nie stać - mówi prezes. - Mamy na oku zawodników z niższych klas, a także czwartligowca, po ponad rocznej przerwie w przygodzie z futbolem. Nie chciałbym jednak operować nazwiskami póki nic nie jest do końca załatwione - podkreśla prezes.
W pierwszym, nieoficjalnym meczu, który Kwaczała zagrała po jednym treningu ze Startem Kamień, w jej barwach wystąpił Marcin Ficek, który wiosną występował w czwartoligowej Alwerni. - Nie mogłem go przegonić, skoro przyszedł i chciał sobie pobiegać - tłumaczy Krzysztof Tekielak. - Przecież pochodzi z naszej niewielkiej, bo liczącej ponad 2 tys. mieszkańców miejscowości. Jesienią był do nas wypożyczony z Alwerni. Wrócił tam, bo obiecano mu pracę. Skoro jej nie ma, chciałby u nas zagrać. Zawsze gra w podstawowym składzie w "okręgówce" jest lepsza niż granie "ogonów" klasę wyżej. Zresztą wiosną częściej plątał się w rezerwach Alwerni, występujących w klasie B. Jednak nie chcę nikomu podbierać zawodników. Jeśli dojdzie do porozumienia z Alwernią, jesteśmy mu w stanie załatwić pracę i na pewno będzie miał miejsce w naszej drużynie - kończy prezes.
(zab)
Autor: Dziennik Poski