Bezduszne przepisy
Treść
Opóźnienie o rok przekazania do użytku pawilonu ratownictwa medycznego w Wadowicach może zaowocować nawet kilkusettysięczną stratą na koncie szpitala. Wszystko przez przepisy, wymyślone w Narodowym Funduszu Zdrowia.
Nowy pawilon wadowickiego szpitala, w którym znajdzie się centrum ratownictwa medycznego, miał być właśnie otwierany, ale - z powodów problemów z wykonawcą - zostanie przekazany do użytku dopiero za rok. Tymczasem brak centrum ratownictwa bezpośrednio odbija się na funduszach, jakie NFZ przekazuje na konto szpitala.
Zgodnie z przepisami NFZ, szpitale, które posiadają pawilon ratownictwa, otrzymują ok. 4 tys. za tzw. dobową gotowość do akcji. W Wadowicach takiego centrum nie ma, jest tylko izba przyjęć. Szpital otrzymuje więc za gotowość dobową tylko ok. 1,6 tys. zł. - Takie są przepisy - tłumaczą w krakowskim NFZ.
Starosta wadowicki Józef Kozioł i szefowa szpitala Krystyna Grzesiek dziwią się przepisom NFZ. - Te przepisy są bezduszne. Pomagamy przecież ludziom, poszkodowanym w wypadkach, w taki sam sposób, jak w Oświęcimiu czy innych miastach, gdzie jest centrum ratownictwa - mówi starosta.
Szefowa szpitala informuje, że negocjowała z NFZ w tej sprawie. - Wszystkie argumenty, dotyczące zwiększenia stawek za ratownictwo, zostały odrzucone. NFZ tłumaczy, że nie mamy centrum ratownictwa i nie dostaniemy więcej pieniędzy - mówi. - Tymczasem wszystkie procedury, jakie wykonują u nas ratownicy, są identyczne, jak w innych placówkach. Nie potrafię więc zrozumieć, dlaczego otrzymujemy za to o ponad połowę mniejszą stawkę. Te pieniądze wystarczają co najwyżej na utrzymanie izby chirurgicznej, a gdzie reszta? - mówi dyrektor.
Taka sytuacja potrwa jeszcze co najmniej rok, gdyż dopiero jesienią przyszłego roku pawilon ratownictwa zostanie oddany do użytku. Z powodu zaniżonych stawek, szpital może stracić kilkaset tysięcy złotych. - Nie jest naszą winą, że wykonawca budowy nowego pawilonu zepsuł robotę i musieliśmy z nim zerwać kontrakt, co spowodowało opóźnienie - broni się starosta.
(GM)
Autor: Dziennik Polski