Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Busy pod lupą

Treść

Busy pod lupą

Policjanci kontrolują przewoźników, a ci twierdzą, że to celowa nagonka


Jeden z najpoważniejszym zarzutów kierowanych pod adresem przewoźników to przeładowanie pasażerami. Fot. Mirosław Gawęda


Zatrzymane dwa dowody rejestracyjne, siedem mandatów na łączą kwotę 1,2 tys. zł - to efekty przeprowadzonych w minionym tygodniu kontroli prywatnych przewoźników. Tak intensywnych kontroli busów jeszcze w powiecie wadowickim nie było, ale to nie koniec. Przewoźnicy twierdzą, że organizowana jest na nich nagonka.
Od początku wakacji policja wspólnie z pracownikami wydziału transportu starostwa powiatowego kontrolują jakość wykonywania przewozów pasażerskich przez busy. Wyniki, jak można było się spodziewać, nie napawają optymizmem. Najczęściej busy jeżdżą przeładowane. Pozornie nie jest to problem, ale gdyby doszło do gwałtowanego hamowania, wówczas stojący pasażerowie mogą obawiać się o swoje zdrowie. Kierowcy przepełnionych busów otrzymują mandat w wysokości 100-200 zł.

Poza tym stan techniczny pojazdów pozostawia wiele do życzenia. Tylko podczas zeszłotygodniowych wyrywkowych kontroli zatrzymane zostały dwa dowody rejestracyjne, co oznacza że te busy nie powinni jeździć po drogach. W sumie policjanci tylko w minionym tygodniu nałożyli mandaty na 1,2 tys. zł. Wszystkie za usterki technicze.

Wyrywkowe i częste kontrole "prywaciarzy" od początku wakacji przeprowadzają także pracownicy wydziału transportu wadowickiego starostwa. Oni z kolei zwracają uwagę na zgodność kursowania przewoźników z rozkładem jazdy. - Nie jest najlepiej. Nieprzestrzeganie rozkładów jazdy, podjeżdżanie na przystanek tuż przed np. autobusami PKS, nie da się tego nie zauważyć. Mamy jednak problem, bo poślizg czasowy przewoźnicy tłumaczą korkami panującymi na drogach - powiedziała "Dziennikowi" Jadwiga Gliwa, kierownik wydziału komunikacji wadowickiego starostwa.

Wnioski z kontroli w przypadkach drastycznych uwag mogą posłużyć do sporządzenie decyzji w sprawie cofnięcia koncesji na przewóz osób. Niedawno takie pozwolenie stracił jeden z andrychowskich przewoźników.

Tymczasem kierowcy busów już mówią, że przeprowadzana jest na nich nagonka. - Atakuje się nas pod pozorem, że łamiemy przepisy. Tymczasem naprawdę chodzi o obronę interesów państwowych przewoźników. Dostajemy mandat np. za przewóz zbyt dużej liczby osób, ale jakoś nikt nie zwraca uwagi, że autobusy PKS czy MZK też jeżdżą przeładowane. To co, mamy zamykać drzwi przed pasażerami? Po to w końcu jesteśmy, żeby wozić ludzi - mówi anonimowo jeden z kierowców.

Bez względu na efekty trwających obecnie kontroli, prywatni przewoźnicy mają jeden poważny atut - niskie ceny biletów. I to wydaje się najważniejszy argument dla mieszkańców, którzy wybierają busy, nawet jeśli te jeżdżą na łysych oponach, niezgodnie z rozkładem jazdy, a w ich wnętrzu panuje ścisk.

Jadwiga Gliwa i policjanci mówią jednak, że porządek w transporcie publicznym musi być. - I będzie. Kontrole będą organizowane cały czas, wyrywkowo. Do czasu aż przepisy przestaną być łamane - zapowiada Jadwiga Gliwa.

MirosŁaw Gawęda


Zdaniem policjanta
- Kontrole busów przeprowadzamy na bieżąco. Od początku roku było już ich ok. 300. W czasie wakacji te działania nasilamy. Nie można powiedzieć, że wszystkie busy łamią przepisy, podjeżdżając na przystanek niezgodnie z rozkładem jazdy, są w złym stanie technicznym, czy przewożą zbyt dużo pasażerów. Jednak ilość stwierdzonych u przewoźników usterek jest bardzo duża. To nie jest bezpieczne dla pasażerów, a publiczna komunikacja powinna być bezpieczna. I dlatego te kontrole się odbywają, aby wszyscy przewoźnicy zaczęli przestrzegać przepisów - mówi sierż. sztab. Zbigniew Michalik z wadowickiej policji drogowej.

(GM)

Dziennik Polski

Autor: PG