Ciągle "pod parą"
Treść
Beskidy Andrychów po zakończeniu piłkarskiej jesieni w wadowickiej "okręgówce", grają jeszcze mecze kontrolne
Koniec jesieni w V lidze wadowickiej nie oznacza jednak, że piłkarze Beskidów Andrychów, "trzecia siła" tych rozgrywek, mają wolne. Trener Piotr Stach w poprzednim tygodniu zaserwował swoim podopiecznym dwa sparingi. Najpierw Beskidy Andrychów przegrały 2-4 (1-1) z drugoligowym Zagłębiem Sosnowiec, a w sobotę rozgromiły w Nowej Wsi miejscową Niwę 6-1. Jeśli ktoś uważnie prześledzi skład andrychowian, szybko zorientuje się, że był to pierwszy przegląd kadr pod kątem zmian personalnych w zespole.
Na meczu z Zagłębiem Sosnowiec, mimo że był on rozgrywany w środku tygodnia o godz. 14, na trybunach zasiadło blisko 400 widzów. Ich uwagę przykuł Jacek Felsch, który jesienią bronił barw Iskry Klecza. Dał się on andrychowianom szczególnie we znaki, bowiem Beskidy przegrały ligowe spotkanie na własnym boisku 0-1, dzięki dobrej postawie Felscha, który swoimi udanymi interwencjami wprawiał w osłupienie andrychowskich napastników.
Początek był obiecujący dla andrychowian. W pierwszych minutach Dudzic uderzył groźnie z 18 metrów, ale bramkarz gości "paznokciami" sparował piłkę zmierzającą - wydawałoby się - nieuchronnie pod poprzeczkę. W końcu jednak za sprawą wspomnianego Dudzica miejscowi objęli prowadzenie. Z prawej strony "miękko" zagrywał Fryś, piłka po rykoszecie od jednego z obrońców trafiła pod nogi Dudzica, który nie mógł spudłować. Chociaż niektórzy kibice złośliwie wytknęli piłkarzowi, że w lidze marnował klarowniejsze pozycje.
Po zmianie stron między słupkami andrychowskiej bramki stanął Kudłacik. Niespełna dwie minuty później musiał wyjąć piłkę z siatki. - Nie była to jednak wina bramkarza - zauważa trener Beskidów Piotr Stach. - Po pierwszej połowie chłopcom chyba zagotowało się w głowach, że mieli remis z drugoligowcem. Tyle tylko, że z pierwszego składu było tam jedynie 5 zawodników. Pozostali byli na testach i mieli nadzieję na zwrócenie na siebie uwagi tamtejszego szkoleniowca - dodaje Piotr Stach.
Trzeci gol dla przyjezdnych padł 20 minut po przerwie. - Był on wynikiem nieporozumienia Rolanda Walczaka z bramkarzem - zauważa andrychowski szkoleniowiec. - Chyba nie mogą się dogadać, bo nie jest to ich pierwsza wpadka. W wyniku podobnego nieporozumienia straciliśmy gola pod koniec jesieni w lidze - zauważa Piotr Stach.
Grający szkoleniowiec andrychowian wszedł na ostatnie 10 minut spotkania. Po jego dośrodkowaniu Dudzic głową wpakował piłkę do siatki. - Jednak swoją niechlubną normę musiał wykonać - śmieje się Piotr Stach. - Za chwilę po raz drugi rzuciłem mu taką piłkę, że sztuką było spudłować z 5 metrów. Trudno. Zimą będziemy mieli sporo czasu dla siebie, by to wszystko poprawić - dodaje szkoleniowiec.
Chociaż był to tylko sparing, Piotrowi Stachowi zależało na tym, by zespół trzymał fason. - Nie po to zapraszamy markowe zespoły, by dostawać od nich tęgie lanie i padać przed nimi na kolana - zauważa trener Beskidów. - To także forma treningu, tylko, że w wyrabianiu sobie silnej woli - dodaje Piotr Stach dla którego to spotkanie także było bardzo prestiżowe, bowiem grał przecież w barwach Zagłębia.
Beskidy przeciwko Zagłębiu grały w składzie: FELSCH (46 Kudłacik) - K. BŁACHUT, Walczak, ŚLIWA, Łabędzki - Fryś, Kapera, Ł. PACTWA, Wawro - Dudzic, Kmieć oraz Stach i Dybał.
(zab)
Autor: Dziennik Polski