Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Co z trzecim etapem?

Treść

Andrychowianie zadowoleni w szybkiego prowadzenia spuścili z tonu

Pierwszym liderem wadowickiej "okręgówki" zostali piłkarze andrychowskich Beskidów, którzy pokonali Strumień Polanka Wielka 2-0. Podopieczni Henryka Majki tę zaszczytną pozycję dzielą razem z Błyskawicą Marcówka.
- Nie przypuszczałem, że po pierwszej kolejce będziemy przewodzić ligowej stawce - mówi trener Beskidów Henryk Majka. - Wprawdzie pozycji strzeleckich mieliśmy w tym meczu sporo, ale tradycyjnie ze skutecznością nie było najlepiej, stąd zaskoczenie, że odnieśliśmy jedno z wyższych wygranych w lidze - dodaje szkoleniowiec.

Przeciwko Polance andrychowianie rozkręcali się bardzo powoli. Trener Majka ten okres nazwał pierwszą fazą meczu. - Moim chłopcom wystarczyło piętnaście minut na złapanie rytmu. W drugim kwadransie w odstępie 5 minut strzeliliśmy dwa gole, a okazji do podwyższenia wyniku było potem jeszcze sporo. To był drugi etap tego meczu, po którym miał nastąpić trzeci akt, czyli - brzydko mówiąc - dobijanie przeciwnika - informuje szkoleniowiec.

W przerwie szkoleniowiec dokładnie wyjaśnił swoim piłkarzom, czego od nich oczekuje. - Tylko przez minutę drugiej odsłony miałem nadzieję, że chłopcy zrealizują założenia taktyczne, widząc akcję Chowańca, któremu bramkarz cudem złapał piłkę. Potem zawodnicy przeszli obok meczu. Skoro w każdym spotkaniu trudno nam zdobywać gole, to dlaczego nie można wykorzystać słabszej postawy przeciwnika. Myślałem, że sparingi czegoś chłopców nauczyły - kończy trener Majka.

Powodów do zadowolenia nie miał trener Polanki Kazimierz Orlicki. W okresie przygotowawczym jego zespół przegrywał wszystko. Wynik pierwszej kolejki sugeruje, że nie był to przypadek. - Rozpoczęło się dla nas pomyślnie, bo w 1 minucie przeprowadziliśmy efektowną trójkową akcję. Taktyka na pierwszą połowę była jasna. Zwalnianie tempa gry i przyjmowanie przeciwnika już na 40-50 metrze. Udało nam się ją realizować do 21 minuty, kiedy Sochacki przepuścił strzał w krótki róg - mówi trener Polanki Kazimierz Orlicki.

Po przerwie Polanka nie potrafiła wykorzystać faktu, że gospodarze znacznie spuścili z tonu. - Nasze aktywa to uderzenia z wolnego i kornera w wykonaniu Wasztyla. Nadal mam kłopoty ze skompletowaniem składu. W Andrychowie zabrakło Jarosława Gałgana. Nie mamy innego wyjścia, jak wygrać następny mecz u siebie z Iskrą Klecza - kończy Orlicki.

(Zab)

Dziennik Polski

Autor: LZ