Czarny koń wyborów
Treść
Marek Polak z Andrychowa
Prawdziwym "czarnym koniem" niedzielnych wyborów parlamentarnych w okręgu chrzanowskim został Marek Polak z Andrychowa, który dostał się do Sejmu z 8. miejsca na liście Prawa i Sprawiedliwości. W Andrychowie, choć zapewne nie tylko, wszyscy są zaskoczeni. Tym bardziej, że Polak nie prowadził tak intensywnej kampanii, jak rywale.
Marek Polak uzyskał w niedzielę poparcie 6.014 wyborców. W samej gminie Andrychów głosowało na niego 2,3 tys. osób. Resztę głosów zebrał poza swoimi rodzinnymi stronami. Ponieważ PiS globalnie uzyskało dużo większe poparcie niż wskazywałyby na to przedwyborcze sondaże, w okręgu chrzanowskim to ugrupowanie otrzymało czwarty mandat (zamiast 2-3, jak wcześniej przypuszczano) i przypadł on właśnie dla Marka Polaka, pracownika WSW "Andoria" i radnego miejskiego. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że to partia pociągnęła Polaka do Sejmu.
To spora niespodzianka, tym bardziej, że przedwyborcze rozważania nie dawały cienia szans andrychowianinowi. Jego nazwisko figurowało dopiero na 8. miejscu na liście tej partii, a zwykle bywa tak, że do Sejmu dostają się tylko kandydaci z czołowych miejsc. Ten wybór pokazał, że nie jest to regułą. - Jestem przekonany i to znalazło tutaj potwierdzenie, że w wyborach głosuje się przede wszystkim na osoby, a nie na miejsce na liście - mówi Polak, przyznając, że spodziewał się dużego poparcia, ale chyba nie takiego, które pozwoliłoby mu uzyskać mandat posła.
Na potwierdzenie Marek Polak podaje sposób przeprowadzania swojej kampanii - mało plakatów, więcej spotkań w wyborcami.
Rzeczywiście, plakatów - w porównaniu do innych kandydatów - miał niewiele. Przynajmniej w powiecie wadowickim. Jeśli były, to małe. - Przygotowałem małe plakaty, głównie dlatego, że nie miałem sumienia, żeby zaklejać swoich rywali wyborczych - tłumaczy. - Chciałem każdego uszanować. Prowadziłem kampanię pokojową. Myślę, że decydujące znaczenie miały moje spotkania z wyborcami w różnych miejscowościach - mówi Polak.
Do rozważań, co zdecydowało, że dotychczas mało znana osoba w całym okręgu, od Chrzanowa po Myślenice, dostała ponad 6 tys. głosów, trzeba dorzucić jeszcze jedno - dobre nazwisko kandydata, wyróżniające go spośród innych na listach wyborczych.
Dla Marka Polaka wczorajszy dzień był taki sam, jak każdy inny. Wyjątkiem było to, że od rana przyjmował gratulacje od kolegów z pracy. Dziennikarzom powiedział, że w najbliższych dniach ma zamiar normalnie pracować w swoim zakładzie. Nie planuje nawet urlopu.
Z optymizmem na wybór andrychowianina do parlamentu (pierwszego od dwóch kadencji) spoglądają zwłaszcza pracownicy "Andorii", której pracownikiem jest Marek Polak. Wszak od kilku lat w warszawskiej Agencji Rozwoju Przemysłu nie udaje się przeforsować pomocy publicznej i planu restrukturyzacji dla tego największego zakładu w mieście. Być może obecność "swojego" człowieka w Warszawie spowoduje, że sprawa nabierze teraz przyspieszenia. Marek Polak twierdzi, że dla regionu będzie starał się załatwić wiele spraw i fakt, że PiS (wespół z PO) będzie rządził krajem, może mu tylko pomóc.
(GM)
Marek Polak jest radnym miejskim w Andrychowie. Ma żonę i troje dzieci. Posiada wykształcenie średnie techniczne. W WSW "Andoria" pracuje od ok. 20 lat (najdłużej na stanowisku mistrza i starszego mistrza). W swoim CV, zamieszczonym w Internecie, napisał, że był uczestnikiem dwudniowego szkolenia liderów oraz szkolenia dla kandydatów na starostów, burmistrzów i radnych, zorganizowanego przez Klub Parlamentarny PiS, który odbył się w gmachu Sejmu RP. Jego zainteresowania to: aktualna sytuacja społeczno-polityczna, architektura zabytkowa i sakralna, historia, turystyka wysokogórska i rowerowa. Lubi pływać.
Autor: Dziennik Polski