Czernichów chce więcej
Treść
Powiat wadowicki od 1 stycznia jest mniejszy, ale może stracić kolejne ziemie
Od 1 stycznia gmina Brzeźnica i powiat wadowicki są mniejsze o ok. 170 ha ziemi, ale - jak się okazuje - na tym nie kończą się apetyty władz sąsiedniego Czernichowa, które przyjeły te tereny. W grudniu czernichowska Rada Gminy podjęła nową uchwałę w sprawie przejęcia kolejnych ziem od sąsiedniej gminy Brzeźnica.
Władze Czernichowa z powiatu krakowskiego - trzeba przyznać - są skuteczne w swoim działaniu. Kiedy 2 lata temu podjęły inicjatywę przejęcia 170 ha ziemi od sąsiedniej gminy i powiatu, nikt nie wierzył, że odniosą sukces. Wszak w gminie Brzeźnica nikt, nigdy nie zgodził się na coś takiego. Mimo to, w lipcu ub. roku, na wniosek władz Czernichowa, Rada Ministrów podjęła decyzję o obcięciu gminy Brzeźnica i powiatu wadowickiego o 170 ha ziemi. Nowy podział administracyjny zaczął obowiązywać od 1 stycznia.
Nim jeszcze decyzja rządu weszła w życie, władze Czernichowa poszły za ciosem. Tamtejsza Rada Gminy podjęła uchwałę, zgodnie z którą będzie dążyć do kolejnej korekty granic pomiędzy obu gminami i powiatami. Czernichowianie chcą przejąć kolejne działki, należące dziś do gminy Brzeźnica, m.in. tę, na której stoi elektrownia wodna w Łączanach. Obecnie podatki z użytkowania elektrowni wpływają do kasy gminy Brzeźnica. Sprawa jest więc warta zabiegów, bo chodzi o kilkaset tysięcy złotych w skali roku.
Samorządowcy z Czernichowa chcą, żeby nowa granica pomiędzy ich gminą a Brzeźnicą przebiegała na całej długości środkiem koryta Wisły, a leżący na lewym brzegu rzeki przysiółek Sokółka został w całości włączony do gminy Czernichów. Swoją decyzję uzasadniają tym, że właśnie o taką korektę chodziło im za pierwszym razem. Wówczas jednak otrzymali niekompletne dane z Urzędu Gminy Brzeźnica i wadowickiego Starostwa Powiatowego (z pominięciem feralnych działek), dlatego nie wiedzieli dokładnie, jakie tereny przejmują. - Jest to sprawa formalna, więc o żadnej ekspansji terytorialnej z naszej strony nie może być mowy - usłyszeliśmy w Urzędzie Gminy w Czernichowie.
Czy samorządowcy z powiatu wadowickiego - podobnie, jak za pierwszym razem - prześpią i tę sprawę i dojdzie do kolejnej korekty granic gminy Brzeźnica i powiatu wadowickiego?
Nie przespali
Wójt Brzeźnicy Józef Momot i starosta wadowicki Józef Kozioł nie przyznają się do tego, że przespali pierwszą przegraną wojnę o ziemię z Czernichowem. Obaj samorządowcy mówią, że nigdy nie spodziewali się, iż zakusy terytorialne władz sąsiedniego Czernichowa mają szansę na spełnienie. - Nigdy nie spodziewałem się, że Rada Ministrów podejmie decyzję wbrew woli społeczeństwa. W naszej gminie na korektę granic nigdy nie było zgody - mówi Józef Momot i dodaje, że złożył już skargę do Trybunału Konstytucyjnego na decyzję Rady Ministrów. Liczy, że TK uchyli przepis o korekcie mapy, mimo że ten zaczął już obowiązywać od 1 stycznia.
Również starosta wadowicki Józef Kozioł, zresztą mieszkaniec gminy Brzeźnica, nie spodziewał się, że Rada Ministrów wyda tak krzywdzącą powiat wadowicki decyzję. Zapowiada jednak, że jeszcze w tym roku podejmie kontrdziałania. - Postąpimy w ten sam sposób, co Czernichów. Przeprowadzimy konsultacje społeczne, przygotujemy kompleksową dokumentację i skierujemy do ministra spraw wewnętrznych i administracji wniosek o dokonanie korekty mapy w taki sposób, aby odzyskać ziemie, które straciliśmy 1 stycznia - zapowiada Józef Kozioł.
Kontratak
Wojna terytorialna pomiędzy Czernichowem a Brzeźnicą i powiatem wadowickim trwa więc na całego. Urząd Gminy w Czernichowie przesłał kilka dni temu do Starostwa wadowickiego informację o swoich zamierzeniach i wniosek o przeprowadzenie konsultacji społecznych wśród mieszkańców gminy Brzeźnica w tej sprawie. Starosta Józef Kozioł już zapowiedział, że żadnych konsultacji nie będzie. Swoich kolegów samorządowców w Czernichowie poinformował za to, że wkrótce zostanie wszczęta procedura w sprawie korekty granic gminy Brzeźnica i powiatu w taki sposób, aby ziemie utracone 1 stycznia z powrotem wróciły do pierwotnego "właściciela", czyli do powiatu wadowickiego.
MIROSŁAW GAWĘDA
Autor: Dziennik Polski