Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czesi chętnie zatrudnią

Treść

W Andrychowie grozi im bezrobocie, ale Czesi przyjmą ich z otwartymi rękami. Pracownicy jednej ze spółek andrychowskiego Andropolu, którzy niedawno otrzymali wypowiedzenia umów o pracę, zastanawiają się na ofertą pracy w Czechach.

W grudniu ok. 50 osób otrzymało z rąk likwidatora spółki Tkalnia Beskidzka wypowiedzenie umowy. Likwidator zaproponował im pracę na podobnym stanowisku w czeskim Frytku Mistku. - Szefostwo czeskiego zakładu zadeklarowało, że może na dogodnych warunkach zatrudnić pracowników Tkalni. Granice UE są teraz otwarte, więc nie ma żadnego problemu. Czeski zakład jest oddalony od Andrychowa o około półtorej godziny jazdy samochodem - mówi likwidator Jacek Godzisz.

Czesi chętnie zatrudnią andrychowian, ale czy będą zainteresowani? W styczniu firma organizuje wyjazd "zapoznawczy" do czeskiego zakładu. Zgodziło się ok. 30 osób. - Nie wszyscy byli zainteresowani, bo wiadomo, że jeśli ktoś pracuje w Andropolu na tym samym stanowisku 20 lat, w Andrychowie ma rodzinę, to trudno jest zdobyć się na taką rozłąkę. Na pewno praca w Czechach to jakieś wyjście, bo przynajmniej ci ludzie nie pozostaną bez pracy, ale najlepiej by było, aby pracowali nadal w Andropolu. Niestety, udało nam się obronić przed zwolnieniem tylko część zakwalifikowanych do zwolnienia - mówi Jerzy Kęsiak, szef zakładowej "Solidarności" w Andropolu.

Ze wstępnych informacji wynika, że czeski pracodawca proponuje dużo lepsze płace niż w Andropolu. Miesięcznie można tam zarobić ok. 2,8 tys. zł "na rękę".

Wyjazd "zapoznawczy" planowany jest pod koniec stycznia. - Na miejscu pracownicy dokładnie zapoznają się ofertę czeskiego pracodawcy i wtedy każdy sam podejmie decyzję - mówi Jerzy Kęsiak.

(GM)

Autor: Dziennik Polski