Długi czas dojazdu
Treść
Czy w Kalwarii powstanie zawodowa straż?
Kalwaria Zebrzydowska jest jedynym miastem w powiecie wadowickim, w którym nie ma jednostki zawodowej straży pożarnej. Gdy dochodzi do jakiegoś zdarzenia, w pierwszej kolejności do akcji wyruszają strażacy z Wadowic, co zajmuje im przynajmniej kilkanaście minut. Szefowie powiatowej straży i władze Kalwarii chcą to zmienić i być może w mieście uda się powołać zawodową straż.
W Kalwarii działa jednostka OSP, ale ochotnicy reagują na zdarzenia z kilkuminutowym opóźnieniem. Nic dziwnego - obowiązki strażaka to dla ochotników dodatkowe zajęcie, na co dzień każdy z nich ma inną pracę. Dlatego pierwsi do akcji wyjeżdżają zwykle strażacy zawodowi z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z Wadowic. Ponieważ oba miasta dzieli ok. 15 km, dojazd trwa kilkanaście minut. Do miejscowości położonych dalej na wschód, jak Izdebnik czy Lanckorona, trzeba jechać nawet pół godziny.
Bryg. Antoni Okólski, komendant powiatowy PSP, przyznaje, że brak jednostki zawodowej w Kalwarii stanowi spory problem, bo w wypadkach czy pożarach ważna jest każda minuta. - Obecnie czas dojazdu uzależniony jest od sytuacji na drodze. Do Kalwarii dojeżdżamy w kilkanaście minut, jednak w pozostałe wschodnie rewiry powiatu znacznie dłużej. Dlatego prowadzimy rozmowy, by w Kalwarii, na bazie jednostki OSP, utworzyć przynajmniej posterunek mieszany PSP, czyli taki, który tworzyliby strażacy zawodowi i ochotnicy. Obecność przynajmniej jednego zespołu ratowniczego na terenie Kalwarii, który gotowy byłyby natychmiast do wyjazdu, znacznie przyśpieszyłaby czas dojazdu do akcji w tamtym terenie - mówi komendant powiatowy.
Oprócz przedstawicieli Komendy Powiatowej, w rozmowach uczestniczy też burmistrz Kalwarii Augustyn Ormanty i szefowie miejscowej OSP. Problem jest poważny, bo obecnie ok. 30 proc. wszystkich interwencji pochodzi właśnie z terenu Kalwarii i okolic. - Rozmowy dotyczą m. in. tego, w jaki sposób strażacy-ochotnicy wykonywaliby swoje obowiązki w nowych strukturach, gdyż wiadomo - każdy z nich na co dzień zawodowo zajmuje się czymś innym - mówi bryg. Okólski.
Dziś nie wiadomo, czy inicjatywa doczeka się realizacji. Wiadomo natomiast, że przez długi czas podobny problem miało pogotowie ratunkowe, które musiało dojeżdżać do każdej interwencji z Wadowic. Rok temu sprawa została rozwiązana i od tej pory w Kalwarii przez całą dobę stacjonuje karetka z zespołem ratowniczym.
(GM)
Autor: Dziennik Polski