Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Do pierwszej straty

Treść

Kalwarianka gra według pewnego schematu, który prowadzi do wysokich porażek

Kalwarianka przegrała w Olkuszu z Emalią 0-7 (0-3). Nic nie zmienia się w postawie "meblarzy". Przegrywają sromotnie kolejne spotkania.

- Gra naszego zespołu toczy się według tego samego scenariusza - mówi trener Kalwarianki Andrzej Bańdura. - Co z tego, że zaczęliśmy spotkanie agresywnie. Słyszałem opinie, że gospodarze byli takim rozwojem wypadków zaskoczeni. Cała nasza układanka wali się niczym domek z kart po stracie pierwszej bramki. Straciliśmy ją po 21 minutach. Od tej minuty mój zespół przestał istnieć - dodaje szkoleniowiec.

Kalwarianie nie potrafią powalczyć nawet o bardziej honorową porażkę. - Wszyscy doskonale pamiętają powiedzenie, że jak lec, to z honorem - zwraca uwagę Andrzej Bańdura. - Nie ma to żadnego przełożenia na mój zespół. W pierwszej odsłonie nie zagroziliśmy przeciwnikom. Udało nam się ich postraszyć w ostatnich pięciu minutach. Dudek z Palaczem znaleźli się samotnie przed bramkarzem, ale nie mogli się zdecydować, kto z nich ma strzelić. Za chwilę piłka wróciła do Dudka. Miał tyle miejsca i czasu, że po przyjęciu piłki mógł sobie zrobić dwie kapki przed oddaniem strzału. Takie sytuacje są namacalnym dowodem na to, że naszej młodzieży brakuje doświadczenia - dodaje szkoleniowiec.

Kadra Kalwarianki była okrojona. - W sumie jest na dziewiętnastu, ale do Olkusza udało mi się zabrać tylko dwunastu ludzi - wspomina Andrzej Bańdura. - Gwiżdż miał zajęcia na uczelni, Bartoszek sprawy rodzinne, a Frączek z Mazugą byli chorzy. Musiałem zatem już sięgnąć po juniora Matuszka. - wylicza szkoleniowiec.

Andrzej Bańdura mógł dokonać w Olkuszu tylko jednej zmiany. - Powiedzmy sobie szczerze, że nawet gdybym kadrę miał szeroką, to zmiany w naszym zespole nic nie wnoszą. To też jest jakiś problem - mówi trener, który po ostatnim gwizdku sędziego mocno zastanawiał się nad sensem dalszej pracy w Kalwarii.

"Meblarze" zdobyli wiosną tylko 4 "oczka" za zwycięstwo nad Unią Kwaczała i remis ze Stanisławinaką. - Przed nami pojedynek z Iskrą Klecza. Jest to jeden z niewielu zespołów będących w naszym zasięgu. Można z nim powalczyć o drugą wygraną. Nie wiem jednak, jak nasza kadra będzie wyglądała w sobotę oraz nastawienie zawodników - kończy szkoleniowiec.

(zab)

Autor: Dziennik Polski