Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dopięli swego

Treść

Iskra Klecza urwała punkty Skawie w Wadowicach

Piłkarze Iskry Klecza nie ukrywali, iż przyjechali do Wadowic po punkt. Nie ulękli się spadkowicza z IV ligi, uzyskując bezbramkowy remis. Jednak w dalszym ciągu podopieczni Tadeusz Świderskiego są w "ogonie" V ligi wadowickiej.

- Taktykę na to spotkanie wymusiło życie - uważa trener Iskry Tadeusz Świderski. - Zarówno postawa moich chłopców, jak i wadowiczan, to największe rozczarowania początku jesieni wadowickiej "okręgówki". My przed meczem mieliśmy tylko punkt, gospodarze o dwa więcej. Jednak to oni chcą wrócić w szeregi czwartoligowców, więc musieli wygrać. Wychodząc z szatni mieliśmy punkt. Wypadało go tylko utrzymać - dodaje szkoleniowiec.

W pierwszej połowie wadowiczanie mieli więcej z gry. - Jednak nic z ich przewagi nie wynikało - podkreśla Tadeusz Świderski. - Zagrożenie przed naszą bramką było po stałych fragmentach gry. Jednak wspaniale przedpole czyścił Marek Kudłacik. To jemu należą się największe słowa uznania. Najlepszy okres gry mieliśmy między 15 a 35 minutą. Potem jednak moim chłopcom zabrakło "tlenu". Nie chcę się powtarzać, ale wszystko bierze się z tego, że do sezonu dobrze przygotowanych jest kilku zawodników. Pozostali nie kwapią się do nadrabiania zaległości. Na pewne sprawy nie mam jednak wpływu. Wypada się tylko cieszyć z tego, że jakoś ciułamy punkty - dodaje Tadeusz Świderski.

Kleczanie opóźnianie gry okupili sporą liczbą żółtych kartek. - Po czterech meczach 4 kartki na swoim koncie ma Konrad Błachut, z czego trzy są zupełnie niepotrzebne, bo za dyskusje z sędziami - uczula trener. - Punkt z wyjazdu zawsze cieszy, ale przy odrobinie szczęścia mogliśmy się w tym spotkaniu pokusić o pełną pulę. Przecież zawsze łatwiej skontrować rozpaczliwie atakującego przeciwnika. Lekki niedosyt po wyprawie na Skawę zatem pozostał - kończy szkoleniowiec.

(zab)

Autor: Dziennik Polski