Drgało, straszyło
Treść
Wtorkowe trzęsienie ziemi odczuli też mieszkańcy Wadowic i okolicznych miejscowości
- Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłam - mówiła wczoraj lokatorka bloku nr 25 na os. Pod Skarpą w Wadowicach, która we wtorek wieczorem była świadkiem pierwszego w swoim życiu trzęsienia ziemi. Podobnie, jak na Podhalu, wstrząsy odczuwalne były także w Wadowicach i okolicznych miejscowościach.
We wtorek wieczorem rozdzwoniły się telefony w wadowickiej straży pożarnej. O podejrzanych drganiach informowali wystraszeni mieszkańcy bloków osiedla Pod Skarpą. To właśnie na tym osiedlu wstrząsy odczuwalne były najbardziej. Już kilka minut później na miejscu zjawili się straż pożarna, policja, inspektor nadzoru budowlanego, przedstawiciele Spółdzielni, Starostwa, magistratu, pogotowie gazowe. Informacje o wstrząsach zgłaszali mieszkańcy czterech bloków: 7, 8, 25 i 26. - Wszystkie budynki od góry do dołu zostały dokładnie sprawdzone. Na szczęście nie odnotowano żadnych pęknięć - mówi bryg. Antoni Okólski, komendant powiatowej straży pożarnej w Wadowicach.
Pracownicy pogotowia gazowego skontrolowali instalacje w tych blokach i w trzech miejscach stwierdzili rozszczelnienia i wyciek gazu. Do końca nie udało się potwierdzić, czy powodem rozszczelnienia były wieczorne wstrząsy.
Wtorkowe wydarzenia były wczoraj głównym tematem rozmów na wadowickim osiedlu. - Przez kilka sekund wszystko lekko drgało. W kuchni pootwierały się drzwiczki od kilku szafek - mówiła wczoraj lokatorka z bloku nr 25. Jej sąsiad opowiadał z kolei, że rozlała mu się herbata w szklance na stole. Nawet starsze osoby mówiły, że podobne wstrząsy nigdy w Wadowicach nie były odczuwalne. Co ciekawe - bloki, które się poruszyły, znajdują się na wzgórzu.
Jednak trzęsienie odczuli nie tylko ludzie w Wadowicach, ale również w sąsiednich miejscowościach. - Drgania trwały 5-6 sekund. Byłem zdziwiony, myślałem, że to ciężarówka przejeżdża obok drogą. Zerknąłem odruchowo przez okno. A droga była pusta! - mówi kpt. Paweł Kwarciak, wicekomendant powiatowej straży, który przebywał wówczas w domu w Witanowicach koło Wadowic.
Tak czy inaczej na strachu się skończyło. We wtorek nikt nie ucierpiał. Pracownicy Powiatowego Nadzoru Budowlanego jeszcze raz sprawdzili wczoraj bloki na os. Pod Skarpą i na ścianach nie znaleźli ani jednej rysy czy pęknięcia.
(GM)
Autor: Dziennik Polski