Drogowe żale
Treść
Radni skarżą się na drogi powiatowe, ale co dalej?
Powiatowi radni głowili się wczoraj skąd wziąć pieniądze na łatanie dróg. Pomysłów jednak nie było. Były za to narzekania.
Na sesji Rady Powiatu miał wczoraj miejsce prawdziwy festiwal żalów dotyczących dziur na powiatowych szlakach. Przodowali w nim radni z Andrychowa. Zbigniew Mieszczak, Zofia Moskwik czy Marek Drożdż narzekali, że choć gmina Andrychów jest największa w powiecie wadowickim, wcale nie widać tego na drogach. Dwóch pierwszych radnych wyliczało, które drogi nadają się do pilnego remontu. Droga Andrychów - Czaniec, ulicy Starowiejska i Dąbrowskiego - to najpilniejsze sprawy. Ale pieniędzy na ich naprawę nie ma. - O wysokości przyznawanych na remonty pieniędzy powinna decydować przede wszystkim ilość ludzi mieszkających na danym terenie. Tak w tej chwili nie jest, a powinno być. Nasza gmina na tym traci - mówił Zbigniew Mieszczak.
Co do tego poważne wątpliwości miał radny Tadeusz Ryłko z Kalwarii - najmniejszej gminie miejskiej w powiecie. Jego zdaniem, decydujące powinno być to, ile mieszkańcy danej gminy mają samochodów. - Warto przyjrzeć się tej sprawie i być może trzeba rozdzielać pieniądze wedle tego algorytmu. Wszak kierowcy płacą różnego rodzaju podatki, choćby w paliwie, i powinni oczekiwać w zamian dobrych dróg - przekonywał radny.
Zaś andrychowianin Marek Drożdż zwrócił uwagę, że w ogóle obecny system finansowania remontów dróg nie przystaje do rzeczywistości. - Nie może być tak, że drogi mają różnych zarządców i nie wiadomo, kto za co odpowiada. Moim zdaniem wszystkie drogi oprócz autostrad powinny być w zarządzie gmin. Teraz jest kilku zarządców i każdy narzeka, że na remont ma zbyt mało pieniędzy - mówił radny i apelował, żeby władze powiatu wystąpiły w tej sprawie do parlamentarzystów.
A wicestarosta Mirosław Nowak przekonywał, że uchwalona kilka lat temu przez radnych strategia drogowa to zbiór pobożnych życzeń. W zatwierdzonym przez Radę Powiatu dokumencie zapisano m. in. terminy remontów konkretnych dróg, które nie są dotrzymywane. - Byłem wtedy jednym z nielicznych radnych, którzy głosowali przeciwko strategii w takim kształcie. Ona ładnie wyglądała, ale na papierze. A poza tym jest nie do zrealizowania, biorąc pod uwagę fundusze, jakie mamy na drogownictwo - mówił.
Pod starostwo wadowickie podlega ok. 300 km dróg i mają one w regionie najgorszą sławę. W tym roku samorządowcy obiecują, że będzie na ich remonty nieco więcej pieniędzy. Unia Europejska przekaże 3 mln zł na naprawę 10 km dróg wiejskich. Drugie tyle ma pochodzić z budżetu powiatu i kredytu. To ciągle jednak zaledwie kropla w morzu potrzeb. - Na więcej nie ma już funduszy - mówią samorządowcy.
(GM)
Autor: Dziennik Polski