Fatalny impuls
Treść
Coraz więcej osób nieświadomie korzysta z drogich połączeń i słono za to płaci
Czy używając telefonu lub komputera można NIECHCĄCY stracić dużo pieniędzy? Okazuje się, że można. Policjanci z naszego terenu coraz częściej zajmują się sprawami telefonicznych pułapek, w które mimowolnie wpadają nieświadomi zagrożenia mieszkańcy.
Pani Maria, mieszkanka Wadowic, często kupuje kolorowe pisma i chętnie rozwiązuje znajdujące się w nich krzyżówki. Nigdy jednak nie sądziła, że obok nagród za ich rozwiązanie (w tym roku otrzymała już dwie) mogą się się pojawić również... kary za naiwność. Trzeba je, niestety, opłacić z wlasnej kieszeni...
Droga przyjemność
Pod koniec czerwca wadowiczanka otrzymała pismo, w którym poinformowano ją o wygranej w wysokości 60 tys. zł. Pewnie przesyłka wylądowałaby w koszu, gdyby na kopercie nie było "jak byk" napisane: "TV". Czytelniczka mimowilnie skojarzyła ten napis z popularnymi, kupowanymi przez nią, gazetami: "Super TV", "Imperium TV" i "Kurierem TV". - Sądziłam, że to przesyłka z którejś z tych gazet, które są mi doskonale znane, gdyż kupuję je od dłuższego czasu - mówi.
Z treści pisma wyraźnie wynikało, że wadowiczanka musi zadzwonić pod wskazany numer telefonu (typu 0-700...), by potwierdzić rekordową wygraną. Tak też, zwabiona nagrodą, uczyniła. - Po drugiej stronie głos kobiecy, prawdopodobnie nagrany na taśmę, gratulował mi wygranej. Na końcu zaproponowano mi wycieczkę do Londynu za 1,5 tys. zł - wspomina pani Maria.
Rozmowa trwała, jak twierdzi wadowiczanka, zaledwie kilka minut, tym bardziej, że zniecierpliwiona monotonnym nagraniem kobieta w końcu ją przerwała. Tym większe było jej zdziwienie w połowie lipca, gdy otrzymała rachunek telefoniczny opiewający na ponad 300 zł. Złapała się za głowę. W porównaniu z wcześniejszymi rachunkami, oscylującymi wokół 20-30 zł, była to kwota gigantyczna. Stanowi około jednej trzeciej jej skromnej emerytury.
Stróże prawa, którzy mają ostatnio do czynienia coraz częściej z podobnymi sprawami, mówią, że pani Maria wpadła w dość typową dziś pułapkę. Wysoki rachunek zapłaciła, ale zapowiada, że nie popuści i będzie domagać się sprawiedliwości. Już złożyła doniesienie do prokuratury.
Sprzedany adres
Z dokładniejszej lektury pisma wynika, że jego nadawcą jest znana warszawska firma "Vegas", specjalizująca się w grach losowych, za które płacą klienci (bardzo drogie połączenie telefoniczne). Jej metody działania były już wielokrotnie opisywane przez prasę, w wielu wypadkach naiwni, którzy zapłacili grube pieniądze za ciekawość, bądź złudne nadzieje, ostrzegali tych, do których jeszcze mogą trafić przesyłki tej firmy. Wiadomo, że rozsyła ona regularnie "radosne wieści" do wielu tysięcy mieszkań, także w naszej części Małopolski. Najbardziej zastanawiające jest przy tym - skąd bierze nasze dane? Skąd znała imię, nazwisko i adres nieszczęsnej wadowiczanki?
Pani Maria uważa, że ktoś musiał sprzedać jej dane osobowe, posługując się nimi bez jej wiedzy, co jest obecnie nielegalne. To dlatego przesyłka do niej dotarła. - Przecież wysyłając krzyżówki nigdy nie zgadzałam się na przetwarzanie moich danych osobowych! - podkreśla poszkodowana.
Wadowiczanka podejrzewa kilka podmiotów. Jej dokładnymi personaliami dysponuje np. Telekomunikacja Polska, mają je też wydawcy kolorowych gazet, do których pani Maria wysyła rozwiązania krzyżówek. Gdzieś musiał nastąpić przeciek - bez zgody zainteresowanej.
Inna sprawa, że nikt jej nie zmuszał, by zadzwoniła pod wskazany w liście kosztowny numer telefonu. Zrobiła to z własnej woli. Niejako więc dobrowolnie decydowała się na koszty, choć - jak przyznaje - dopiero po fakcie wyczytała na dole listu - małym druczkiem: "koszt połączenia 6,25 zł za minutę". I to jednak nie rozwiało jej wątpliwości.
- Rozmawiałem tylko kilka minut. Byłoby więc co najwyżej kilkadziesiąt złotych. Skąd więc wzięła się kwota ponad 200 zł za połączenie audiotele? - pyta zdziwiona.
Wadowicka prokuratura wkrótce przekaże sprawę policji, która spróbuje wyjaśnić okoliczności handlowania danymi osobowymi i narażenia wadowiczanki na wysokie koszty. Na razie prokuratura nie chce się wypowiadać w tej sprawie. Wiadomo, że ofiar podobnych działań jest w całym kraju dużo więcej. Przybywa ich także w zachodniej Małopolsce.
Drogi internet
Od kilku miesięcy podobną sprawą zajmuje się policja andrychowska, w tym wypadku chodzi jednak nie o wyjątkowo drogą rozmowę telefoniczną, lecz o domniemaną kradzież impulsów przy pomocy internetu. Jej ofiarą miała paść pewna andrychowianka.
Przez kilka miesięcy kobieta dostawała rekordowe rachunki za połączenia telefoniczne. Potem okazało się, że przez cały czas korzystając z internatu, nieświadomie łączyła się z drogim numerem 0-700...
- Korzystając z internetowej wyszukiwarki czasem nieświadomie coś klikniemy i w naszym komputerze instaluje się program typu dialer (czyli automatyczny wybieracz połączenia z internetem). Powoduje on przekierowanie naszego połączenia z normalnego "taniego" numeru dostępowego (np. popularnego 0202122 - TP SA) na połączenie typu 0-700... Odtąd każde łączenie z internetem dokonywane jest za pomocą takiego drogiego połączenia. Klienci często nawet o tym nie wiedzą. To odbywa się bez ich zgody, choć formalnie procedura instalacji dialera jest poparta zgodą użytkownika - mówi sierż. Jarosław Przecieszowski z andrychowskiego komisariatu policji.
Poszkodowanych mieszkańców, naciągniętych w ten sposób na wysokie rachunki telefoniczne, stale przybywa. W całym kraju TP SA zasypywana jest reklamacjami od klientów. Zazwyczaj są one odrzucane. Telekomunikacja tłumaczy bowiem, że klient zawsze świadomie korzysta z usług 0-700... I jest to prawda, ale... - Mnogość postępowań prowadzonych w takich sprawach przez Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta dowodzi, że trudno tu mówić o pełnej dobrowolności i w stuprocentach świadomym korzystaniu z tych połączeń przez klientów. Klienci korzystający z połączeń 0-700... zazwyczaj nie wiedzą o tym. Niejasne są bowiem zasady korzystania z tych numerów. Jeśli nawet klient bywa informowany o kosztach tego typu połączeń, to jest to robione w sposób bardzo nieczytelny. Dążymy do wyjaśnienia okoliczności korzystania z usług dialerów, zwałszcza tych, które wprowadzane są do systemu komputerowego bez wyraźnej zgody użytkownika - mówi andrychowski policjant, który pracuje nad sprawą poszkodowanej andrychowianki.
Jak się nie dać
naciągaczom?
- Czytać, czytać i jeszcze raz czytać - ostrzega spec od komputerów i telekomunikacji. - Najprawdopodobniej w sidła podejrzanych firm wpadnie jeszcze niejedna osoba. Pod tym względem panuje istna samowolka. Firmy robią z nami, co chcą. I zazwyczaj prawo stoi po ich stronie. O tym, że np. połączenie warte jest 6 zł za minutę informują - ale drobnym druczkiem, gdzieś z boku. Ludzie orientują się dopiero po fakcie. Tak samo jest z internetem. Dialery instalują się tylko za naszą zgodą. Wystarczy nieświadomie kliknąć jakąś opcję, która okazuje się potwierdzeniem wyrażenia zgody na korzystanie z drogiego połączenia. I potem ludzie dostają gigantyczne rachunki.
Mirosław Gawęda
P. S. Imię bohaterki, na jej prośbę, zostało zmienione.
Dziennik Polski
Autor: LZ