Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gorączka z importu

Treść

Za wcześnie mówić o epidemii, ale...

Do tej pory trzy osoby zostały hospitalizowane w związku z gorączką Q, którą wykryto u jednej z krów sprowadzonych z Holandii. Jałówka trafiła najpierw do hodowli zarodowej w Osieku, a stamtąd do Wieprza.

Nie wiadomo, ile w tej chwili krów zostało zarażonych chorobą, która jest groźna również dla ludzi.

- Ustaliliśmy, że bliższy lub dalszy kontakt z zarażonymi krowami miało ok. 50 osób, z tego u 28 wykryto podwyższony poziom przeciwciał i one zostały objęte leczeniem przez podanie antybiotyków. W przypadku trzech konieczna okazała się hospitalizacja, w tym dziecka. Jedna osoba opuściła już szpital - poinformował wczoraj Adam Kosek, kierownik działu epidemiologicznego Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.

Przyznał, że w tej chwili trudno jeszcze cokolwiek przesądzać. Na razie na pewno nie można mówić o epidemii, a fakt ujawnienia podwyższonego poziomu przeciwciał nie musi oznaczać, że ktoś zapadł na gorączkę Q. Poza tym trudno być do końca pewnym, czy osoby, u których taki stan wykazały przeprowadzone badania, miały jakiś kontakt ze wspomnianą grupą krów. Na wszelki jednak wypadek wszyscy trafili do Przychodni Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

- Do zarażenia może bowiem dojść nie tylko przez kontakt z bydłem, ale również kleszczami, kotami czy psami. Najgorsze jest to, że choroba przebiega w sposób bezobjawowy, ale jej następstwa mogą być bardzo poważne. Może powodować zatory płuc, zatory mózgu, śledziony czy zapalenia mięśnia serca - podkreślił krakowski epidemiolog.

Statystyki wskazują, że w wyniku powikłań, dla kilku procent ta choroba może zakończyć się nawet śmiercią.

Sytuację utrudnia fakt, że służby weterenaryjne mogą jedynie rejestrować kolejne przypadki, natomiast przepisy nie przewidują eliminowania chorych sztuk bydła.

Póki co, podjęto działania zmierzające do odizolowania chorych krów w Wieprzu (pow. żywiecki) od reszty stada. Przeprowadzono również dezynfekcję obór, gdzie trzymane były chore sztuki.

Specjaliści ostrzegają, że sytuacja jest o tyle trudna, że tą bardzo zaraźliwą chorobą można nie tylko zarazić się bezpośrednio od krów, ale także odchodów zwierząt, a zarazki są również roznoszone z wiatrem.

Chora krowa sprowadzona z Holandii po badaniach przeprowadzonych w specjalistycznym ośrodku w Puławach została zabita i poddana utylizacji. Pozostałe sztuki z kilkudziesięciu, jakie mogły zetknąć się z chorą krową, są pod ciągłą obserwacją.

(BK)

Autor: Dziennik Polski