Janosikowa hipoteza
Treść
Mecz w Miechowie był najsłabszym
z dotychczasowych IV-ligowych występów Skawy
Skawa lepiej radzi sobie z rywalami z górnej półki IV ligi małopolskiej. Potwierdził to mecz w Miechowie, gdzie wadowiczanie ulegli Pogoni 1-2.
- Rozegraliśmy najsłabsze spotkanie w tej rundzie. Punkty oddaliśmy bez walki. Właśnie brak zaangażowania stanowił dla mnie największe rozczarowanie. Dotyczyło to szczególnie postawy w defensywie. Pogoń po prostu bardziej chciała wygrać i to zadecydowało o jej sukcesie, bo pod względem piłkarskim na pewno nie ustępowaliśmy rywalom - zaznacza trener wadowickiego zespołu Wojciech Madej.
Zdaniem szkoleniowca Skawy, jego zespół zagrał w tym meczu na 50 proc. swoich możliwości. Na początku drugiej połowy wadowiczanie zdołali wprawdzie odrobić stratę z pierwszych minut spotkania, ale potem nadal grali zbyt pasywnie, aby przynajmniej utrzymać remis. - Były błędy w kryciu i asekuracji, co ułatwiało zadanie rywalom. Na szczęście w dobrej dyspozycji był Darek Chmiel, który obronił kilka groźnych strzałów gospodarzy - dodaje trener Madej i zastanawia się, co dzieje się z jego zespołem w meczach z teoretycznie słabszymi rywalami.
Do tej pory bowiem Skawa pokonała Garbarnię, Cracovię II, zremisowała na wyjazdach z Dalinem czy równie mocnym na swoim boisku Bolesławem Bukowno. Z drużyn ścisłej czołówki przegrała tylko z Kmitą.
To, co zabrała bogatym potem jednak zaskakująco łatwo oddawała niżej notowanym rywalom. Tak było ze Świtem (wówczas 2 miejsce od końca) czy Skawinką (3 miejsce od końca).
- Myślę, że już najwyższa pora, aby zawodnicy wyciągnęli wnioski z tej sytuacji, bo ja przed każdym meczem podkreślam im, że bez pełnego zaangażowania i mobilizacji trudno będzie liczyć na zdobycze punktowe niezależnie od klasy rywala. Tak zresztą zakładaliśmy sobie od początku rozgrywek, ale widzę, że ostatnio zawodnicy, jakby odstąpili od tej zasady. Zobaczymy czy moja hipoteza się sprawdzi w najbliższej kolejce, w której podejmujemy mocną Trzebinię Siersza - zastanawia się trener Madej.
Póki co, jak twierdzi szkoleniowiec, Skawa nie jest na tyle bogata, aby bawić się w Janosika i rozdawać punkty, bo na finiszu rundy jesiennej może się okazać, że sama ma ich za mało.
(BK)
Autor: Dziennik Polski