Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jest wina, nie ma kary

Treść

Były wójt Brzeźnicy uznany winnym naruszenia dyscypliny finansów publicznych

Komisja Orzekająca przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej w Krakowie orzekła, że Wojciech Spisak, były wójt Brzeźnicy, jest winny niedoborów w kasie gminy. Ekswójt miał niedostatecznie skutecznie ściągać należne gminie pieniądze za sprzedaż zabytkowego pałacu w Paszkówce. Odstąpiono jednak od wymierzenia kary byłemu włodarzowi.

O sprawie rok temu powiadomił RIO i prokuraturę obecny wójt Brzeźnicy Józef Momot, który zaraz pod objęciu urzędu nabrał podejrzeń co do zgodności z prawem postępowania jego poprzednika. Te podejrzenia się teraz potwierdziły.

Gmina Brzeźnica sprzedała zabytkowy dworek w Paszkówce (nazywany Kasztalanką) w 1997 roku za 427 tys. zł. Kupujący nieruchomość biznesmen na początku zapłacił 85 tys. zł, a resztę miał spłacić w dziesięciu ratach, rozłożonych do 2007 roku. W budynku znajduje się obecnie hotel, który jest wizytówką nie tylko gminy Brzeźnica. Problem w tym, że wiele z rat nie wpłynęło do kasy gminy. Stało się tak, mimo że przy spisywaniu aktu notarialnego ustalono, że w razie jakiejkolwiek zwłoki w płatności gmina natychmiast przystąpi do egzekucji długu i uruchomi komornika. Tak jednak poprzednie władze gminy nie postąpiły.

Komisja Orzekająca przy RIO przez blisko pół roku rozpatrywała tę sprawę pod kątem naruszenia dyscypliny finansów publicznych.

Jak ustalilismy, w trakcie postępowania potwierdziło się, że poprzedni włodarze Brzeźnicy zaniechali ściągania kolejnych rat za sprzedaż zabytku. Właściciel dworku miał nie płacić w latach 2000-2001. ustalono, że władze co prawda reagowały, ale niezbyt stanowczo. W efekcie do kasy gminy nie wpłynęło ponad 300 tys. zł w ramach kolejnych rat.

"Zaniechanie dochodzenia należności gminy nosi znamiona czynu naruszającego dyscyplinę finansów publicznych" - stwierdza komisja RIO w swoim raporcie, do którego dotarła nasza redakcja.

Po zapoznaniu się z wszystkim materiałami komisja postanowiła uniewinnić od zarzutów byłego wicewójta Bogdana Gwoździewicza, gdyż nie posiadał on odpowiednich kompetencji do reprezentowania interesu gminy w tej sprawie. Odpowiedzialnym za naruszenie dyscypliny finansów publiczny uznany został były wójt Brzeźnicy Wojciech Spisak.

Jednocześnie jednak Komisja Orzekająca odstąpiła od wymierzenia kary byłemu wójtowi, obarczając go jedynie kosztami postępowania (190,3 zł).

W trakcie postępowania Wojciech Spisak tłumaczył, że nieprawdą jest, jakoby zaniechał dochodzenie nie płaconych rat od właściciela dworku. Na dowód przywołał upomnienia, jakie Urząd Gminy wielokrotnie słał do właściciela pałacu. Upomnienia były jednak bezskuteczne, bo pieniądze do kasy gminy nie wpływały. Spisak, zeznając przed komisją, nie pamiętał czy Urząd Gminy wszczął postępowanie egzekucyjne, ale jak mówił - "z całą pewnością ktoś z urzędu zajmował się tą sprawą".

"Pieniądze nie wpłynęły, ale to nie dziwi. Wiedzieliśmy, że pan Oleksy (właściciel dworku) ma wielu wierzycieli, jest dłużnikiem dla wielu podmiotów. On nie był w stanie zaspokoić tych należności" - stwierdził przed komisją były włodarz Brzeźnicy.

Komisja orzekająca uznała, że wójt, jako osoba urzędowo odpowiedzialna za stan kasy zrobił zbyt mało, by ściągnąć dług. Po zapoznaniu się z dokumentami ustalono bowiem, że w pewnym momencie w ogóle doszło do "zaniechania dochodzenia należności gminy". Jest to naruszenie dyscypliny finansów publicznych.

"Okoliczności (...) wskazują na winę nieumyślną" - czytamy w raporcie. Zdaniem komisji, Wojciech Spisak nie miał bowiem celowego zamiaru uszczuplenia kasy gminy, a jedynie był przekonany, że - z powodu problemów właściciela pałacu - te działania i tak nie dadzą żadnych efektów a wręcz przeciwnie - narażą gminę na dodatkowe koszty m. in. opłaty sądowe.

Te przesłanki okazały się dla Spisaka okolicznością łagodzącą. Dlatego mimo uznania go odpowiedzialnym za nieumyślne naruszenie dyscypliny finansów publicznych, odstąpiono od wymierzenia kary.

Od werdyktu komisji RIO były włodarz Brzeźnicy może się odwoływać.

(GM)

Autor: Dziennik Polski