Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kac po winie

Treść

- Syndyk chce nas sprzedac! - alarmuja mieszkancy kilku bylych zakladowych mieszkan w Brodach pod Kalwaria Zebrzydowska. Miejscowa winiarnia oglosila wlasnie upadlosc, a syndyk zamierza spieniezyc pozostaly po niej majatek, w tym przylegajace do obiektow przemyslowych budynki mieszkalne. Wraz z ich wieloletnimi lokatorami.

Na internetowej stronie dobrze znanego koneserom, zwlaszcza tanszych win, producenta nie zmienilo sie nic: "Brodvin Pracownicza Spolka z o. o. powstala po prywatyzacji Panstwowego Przedsiebiorstwa Przetworstwa Owocowo-Warzywnego w Kalwarii Zebrzydowskiej. Od 1949 r. prowadzi, glownie w oparciu o polskie surowce, produkcje cieszac sie od 50 lat nieustanna renoma i uznaniem konsumentow. Firma nasza jest kontynuatorem najlepszych tradycji winiarskich, a wieloletnie doswiadczenie pozwala na uzyskiwanie produktow o szczegolnych i niepowtarzalnych walorach smakowych" - czytamy. Wszystko to juz jednak historia.

Firmy nie zdolali w ostatniej dekadzie uratowac kolejni, zmieniajacy sie zreszta bardzo czesto, prezesi, mimo ze byla jednym z wiekszych producentow tanich win na Malopolske, Slask, Podkarpacie. Kilkanascie miesiecy temu produkcja zamarla na dobre. Dlugi przedsiebiorstwa przewyzszyly wartosc jego majatku. Zwolniono ponad 50 - ostatnich juz - pracownikow. Kilka tygodni temu sad oglosil upadlosci firmy i pojawil sie w niej syndyk masy upadlosciowej. Jego podstawowym celem jest sprzedaz majatku, by w maksymalny sposob zaspokoic roszczenia wierzycieli.

Problem w tym, ze czesc owego majatku stanowia - od wielu lat - budynki mieszkalne. Zyje w nich obecnie ponad 20 rodzin. Teraz zawislo nad nimi widmo eksmisji. Otrzymali bowiem propozycje: albo wykupia dzierzawione przez siebie nieruchomosci po cenach rynkowych, albo syndyk sprzeda budynki oferentowi z zewnatrz.

Z gory wiadomo, ze z wykupieniem lokali bedzie wielki problem, bo polowa mieszkancow to emeryci i rencisci - byli pracownicy niegdys swietnie prosperujacej winiarni. Pozostalym mieszkancom tez sie nie przelewa. Wiekszosc nie zgromadzila oszczednosci pozwalajacych na zakup mieszkan.

- Odkupic? A za co? Gdyby mnie bylo stac, to na pewno bym tutaj z rodzina nie mieszkala - dziwi sie Janina Kubow, ktora zajmuje jeden z przyleglych do zakladu budynkow od 22 lat. I daleko jej do rekordu: wsrod jej sasiadow sa ludzie, ktorzy mieszkaja tutaj pol wieku! - Placimy sumiennie czynsze. Za wlasne pieniadze remontujemy domy. A teraz mamy wszystko stracic? - niepokoja sie.

Dom Anny Kubow wyceniono na ponad 50 tys. zl. Kobieta uwaza, ze jako dlugoletni najemca i byly pracownik powinna otrzymac mieszkanie na wlasnosc za symboliczna oplata. Wszak przez lata dbala o nie jak o wlasne, remontowala, pucowala.

Takie podejscie, twierdza lokatorzy, obce jest jednak syndykowi. Leslaw Kolczynski zamierza sprzedac domy po cenie rynkowej. - I to nie jest moj wymysl. Takie mamy w Polsce prawo - przekonuje. - W mysl prawa upadlosciowego, nie ma dla mnie znaczenia, czy mieszkania sa przez kogos zajmowane, czy nie. Lokatorzy sa tylko najemcami. Moga kupic domy, ale nie maja przy tym zadnego pierwszenstwa. Wystawie lokale na sprzedaz. Kto da wiecej - ten wygra i kupi. Moze sie wiec okazac, ze wkrotce domy beda mialy nowego wlasciciela - informuje syndyk.

Zadnych ulg?

Przepisy rzeczywiscie nie sa zbyt korzystne dla osob zajmujacych mieszkania o statusie prawnym takim, jak te w Brodach. Przed laty prywatyzowane lub upadajace przedsiebiorstwa sprzedawaly lokale za symboliczna zlotowke osobom fizycznym oraz prawnym. W tej chwili najemcy takich mieszkan moga kupic je tylko po cenie wolnorynkowej. Nie przysluguje im rowniez prawo pierwokupu.

W Brodach moze sie wiec niebawem ziscic scenariusz znany z wiekszych miast: przychodzi nowy wlasciciel i szalenczo winduje czynsz. Obecnie stawka wynosi 2,9 zl za metr kw. Wystarczy, ze w krotkim czasie podskoczy o 2 zl, a wielu rodzin nie bedzie stac na biezace oplaty. To oznaczaloby wyprowadzke. Dokad? To juz problem samych mieszkancow. W ten sposob nowy wlasciciel - zgodnie z prawem - moze doprowadzic do oproznienia lokali, a nastepnie przeznaczyc je na dowolny cel.

Popelniono blad

Radny Henryk Jaglarz rozklada rece. - Domy przy upadlym Brodvinie nie podpadaja pod przepisy dotyczace wykupu mieszkan zakladowych, bo od 1999 roku, po przeksztalceniu zakladu w spolke pracownicza, przestaly byc formalnie mieszkaniami zakladowymi. Wtedy chyba popelniono blad. Przy okazji przenoszenia calego majatku na spolke pracownicza nalezalo - za symboliczna oplata - zostawic domy mieszkancom. Nie zrobiono tego. Dzisiaj tym ludziom chyba nie mozna pomoc. To smutne, ale wlasnie takie mamy w Polsce prawo. Ze sprawiedliwoscia nie ma to nic wspolnego. Przeciez ci ludzie latami inwestowali w domy, tworzyli ten zaklad. A teraz zawislo nad nimi widmo bruku - mowi radny.

Nadzieje mieszkancow odzyly niedawno, gdy w lipcu sejm przyjal ustawe dotyczaca nabywania bylych mieszkan zakladowych. Byc moze pod nowe, korzystniejsze dla mieszkancow, przepisy uda sie takze "podpiac" mieszkania w Brodach? Sek w tym, ze nowe przepisy jeszcze nie obowiazuja. A czas ucieka...

Syndyk nie wie, kiedy wystawi mieszkania na licytacje lub do przetargu. - Na razie jestesmy na etapie sporzadzania inwentaryzacji. Potrwa to miesiac. Budynki nie zostaly jeszcze wycenione. W moim interesie jest oczywiscie, by dla wszystkich nieruchomosci postawionych w stan likwidacji znalezc nowego nabywce. A w sprzedazy tych mieszkan nie widze nic dziwnego. W Krakowie tez sie kupuje i sprzedaje kamienice z lokatorami - i jakos ludzie zyja.

Miroslaw Gaweda

Autor: Dziennik Polski