Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Klęski nie ma...

Treść

W Andrychowie mogą zapomnieć o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej w miejscowościach dotkniętych przez katastrofalną powódź. Służby wojewody uznały bowiem, że tragedia, jaka dotknęła gminę, obejmuje zbyt mały obszar.

O wprowadzenie stanu klęki żywiołowej w gminie apelowali już w zeszły czwartek samorządowcy z Andrychowa. Bezskutecznie. Jak już informowaliśmy - w weekend wojewoda małopolski, władny podejmowania decyzji w tej sprawie, odmówił. Jak tłumaczył - zniszczenia obejmują zbyt mały obszar, poza tym nikt nie został ranny i nikt nie zginął. - Takie są przepisy - przekonują wojewódzcy urzędnicy.

Dla mieszkańców terenów dotkniętych powodzią takie tłumaczenia na nic się zdają. Oni bowiem często potracili cały dobytek. Tymczasem - jak przekonują lokalne władze - uznanie tych terenów za obszar dotknięty klęską żywiołową, mogłoby pomóc w szybszej odbudowie zniszczeń (ekstra pieniądze z budżetu państwa), ludzie mogliby się starać o tanie kredyty na odbudowę własnych posesji i domów.

Wojewoda i minister spraw wewnętrznych mówią, że nie pozostali bierni na tragedię mieszkańców andrychowskiej gminy. Na razie minister spraw wewnętrznych obiecał 2,2 mln zł na odbudowę dwóch mostów - w Targanicach Dolnych (osiedle Podmiejskie) i most na kamieniołom - ulica Nad Potokiem oraz 180 tys. zł na zasiłki dla powodzian.

Prawdopodobnie na tym pomoc władz kraju dla gminy Andrychów skończy się w tym roku. Kolejne pieniądze na odbudowę przekazane zostaną być może w najbliższych latach. Do tego czasu mieszkańcy borykać się będą z problemami na zniszczonych drogach i mostach, nie mówiąc już o tym, jak odbudują zniszczone domy i posesje.

Żeby pokazać, jak szybko spływa pomoc z Warszawy wystarczy wspomnieć, że dopiero w lipcu - na miesiąc przed powodzią - do Andrychowa dotarła kolejna transza na odbudowę infrastruktury zniszczonej podczas powodzi... w 2001 roku.

To nie jedyna kuriozalna sytuacja, jaka pojawiła się gminie Andrychów po powodzi. Już w zeszły czwartek decyzją wojewody do Andrychowa skierowana została grupa żołnierzy. Władze lokalne są zadowolone, bo rąk do pracy w tych dniach potrzeba dużo. Ale nie do końca. Problem bowiem w tym, że wojskowi przyjechali i pomagają, ale ich utrzymaniem i wyżywieniem muszą zająć się samorządowcy, którzy w tej chwili mają o wiele więcej pilniejszych wydatków niż utrzymywanie wojskowych.

Na razie władze Andrychowa dały 2 mln zł na powodzian. Wespół z rządowymi pieniędzmi (2,2 mln z) to zaledwie kropla w morzu potrzeb, gdyż straty szacuje się na dziesiątki milionów zł. Dla pocieszenia dodajmy, że coraz więcej osób wpłaca pieniądze na specjalne konto dla powodzian uruchomione przez Urząd Miejski.

(GM)

Autor: Dziennik Polski