Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Koalicja w rozsypce?

Treść

W powiecie wadowickim

Trwające obecnie zamieszanie wokół pogotowia ratunkowego w Andrychowie poważnie zachwiało sceną polityczną w powiecie wadowickim. Liga Polskich Rodzin zastanawia się nad zerwaniem przedwyborczej umowy koalicyjnej z komitetem Prawo i Sprawiedliwość. - Nie takie były nasze wspólne plany - przyznają przedstawiciele LPR.

Przed ostatnimi wyborami samorządowymi lokalni politycy LPR oraz PiS utworzyli koalicję i kandydaci z obu ugrupowań na radnych czy burmistrz startowali ze wspólnej listy - "Sprawiedliwość i Rodzina". Od samorządowców wiemy, że już od pewnego czasu w różnych miejscach iskrzyło pomiędzy koalicjantami.

Prawdziwa burza rozpętała się niedawno przy okazji zamieszania w andrychowskim pogotowiu ratunkowym. Po przeciwnej stronie konfliktu stanęli dwaj liderzy - burmistrz Andrychowa Jan Pietras (w wyborach w 2002 roku był pełnomocnikiem PiS na powiat) i Mirosław Nowak, wicestarosta wadowicki, zarazem wiceprezes powiatowej LPR. Obaj panowie reprezentują skrajnie odmienne zdanie na temat tego, kto jest winny sytuacji w pogotowiu. Z naszych informacji wynika, że skoro tak ważne osoby nie potrafią znaleźć wspólnego języka, oznacza to, że koalicja właśnie się rozlatuje. - Jeśli partner robi nam taki numer, to mogą być problemy z utrzymaniem dalszej współpracy - przyznaje Mirosław Nowak.

Nowak dodaje, że w najbliższym czasie problemem zajmie się zarząd powiatowy LPR. Na razie koalicjantów łączy zawarta przed wyborami umowa. Nowak przyznaje jednak, że z partnerem jest się coraz trudniej dogadać co do realizacji wspólnych, przedwyborczych celów. - Jako LPR nie możemy tolerować sytuacji, gdzie nie liczy się z drugim człowiekiem. A tak zachowuje się burmistrz Andrychowa i likwidator SPZOZ w stosunku do pracowników pogotowia ratunkowego - mówi Mirosław Nowak.

Czy nagle w gminach i powiecie posypią się lokalne układy polityczne? - Oficjalnie koalicji może nie być, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by na szczeblu lokalnym radni dalej ze sobą współpracowali dla dobra społeczności - uważa Mirosław Nowak.

(GM)

Autor: Dziennik Polski