Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kompletują kadrę

Treść

Piłkarze wadowickiej Skawy na półmetku rozgrywek zajmują ostatnie miejsce w IV lidze małopolskiej. Wiadomości, docierające z przygotowań zespołu do rundy wiosennej, pozwalają kibicom żyć nadzieją, iż zespół ma szansę na opuszczenie dna ligowej tabeli. Do jej środkowych rejonów traci siedem "oczek".

Pojawienie się w klubie Sławomira Frączka sprawiło, iż w kadrze zespołu zaczęło się coś dziać. Działacze przystąpili do kompletowania kadry, o co zabiegał już poprzedni trener Andrzej Bańdura. W grudniu jednak działacze byli zajęci innymi sprawami, w tym zmianami w zarządzie klubu.

Skoro już wiadomo, że zespół ma zamiar utrzymać się w gronie czwartoligowców, z odejścia ze Skawy wycofał się Krzysztof Dyrcz. Podobnie postąpił wcześniej Piotr Wojtulewicz. - Skoro w klubie poprawiły się sprawy organizacyjne, nie będzie szukał szczęścia w innych drużynach - mówi Sławomir Frączek, trener Skawy. - Przez pierwsze dwa tygodnie Dyrcz nie trenował z nami, bo wyjechał na obóz z uczelni, ale zapewnił, iż w tym tygodniu dołączy do kolegów - podkreśla szkoleniowiec.

Nowym nabytkiem w Skawie jest też Arkadiusz Bartula, były zawodnik Górnika Brzeszcze, który ostatnio występował w Skidziniu (oświęcimska klasa A). - Nie ma żadnych zaległości w przygotowaniu fizycznym - twierdzi Sławomir Frączek. - Pamiętam go doskonale z czasów występów w Górniku. Poznaliśmy się bliżej, kiedy przymierzał się do gry w trzecioligowej Skawince, której ja byłem już zawodnikiem. Wówczas w tym klubie zaczęły się kłopoty organizacyjne i nie dołączył do nas. Na pewno atutem Bartuli są też stałe fragmenty gry. Być może rywale już o nich zapomnieli, więc wypada im trochę odświeżyć pamięć. Najlepiej, by towarzyszyły temu efektowne gole - śmieje się szkoleniowiec.

Sławomir Frączek jest bliski potwierdzenia do gry w Skawie bramkarza Przemysława Kubasa. - Grywa wprawdzie w Piotrowicach, zespole z czołówki oświęcimskiej klasy A, lecz jest bardzo ciekawym chłopcem. Poza tym to młodzieżowiec, co też nie jest bez znaczenia, bowiem w polu do wypełnienia limitu pozostałby nam jeden zawodnik - dodaje szkoleniowiec.

Przed pierwszymi zajęciami Sławomir Frączek był ciekawy, na ile prawdziwe są wiadomości, iż wadowiccy piłkarze mają kłopoty z mobilizacją na treningach. - Pierwszym razem wyglądało to nieciekawie - przyznaje trener. - Po pierwszej wewnętrznej "gierce" widać było, że chłopcy mają swoje stare przyzwyczajenia. Następnego dnia powiedziałem im stanowczo, czego od nich oczekuję, i było już zdecydowanie lepiej. Z każdym treningiem docieramy się wzajemnie. Nie mogę narzekać na frekwencję na zajęciach. Zaangażowania chłopcom też nie brakuje. W zespole panuje umiarkowany optymizm - kończy Sławomir Frączek, który nie ukrywa, iż przydałby mu się jeszcze jeden obrońca. Być może więcej wyjaśni się w najbliższych dniach.

(zab)

Autor: Dziennik Polski