Konsekwentni w taktyce
Treść
Skawa Wadowice - Górnik Brzeszcze 0-0
Sędziował Idzi Kucharczyk z Olkusza. Żółte kartki: Praciak - Sojka, Płonka. Widzów: 400.
Skawa: Kubas - Żurek, Bryła, Śliwa - Jurzak, Rapacz, Wiecheć (64 Gałuszka), Żywczak (60 Fila), Cygan - Nazarewicz, Praciak.
Górnik: Surzyn - Drobisz, Dziadzio, Laburda, Sporysz - Sz. Żurawiecki, Sojka, Stawowy, Przemyk - Płonka, Pawłowicz (55 Sadowski).
Stawką szlagieru weekendu w V lidze wadowickiej była pozycja wicelidera, na którą wielką ochotę mieli gospodarze. Kluczem do ich celu było zwycięstwo. Świadomi tego przyjezdni postanowili zadbać przede wszystkim o to, by nie stracić gola. Obie strony konsekwentnie realizowały swoje założenia taktyczne. Widowisko było przedniej marki, ale zabrakło w nim "soli", czyli bramek.
Brzeszczanie w pierwszej połowie strzałami z dystansu starali się nękać Kubasa. Jednak pewnie bronił on uderzenia Płonki, Drobisza i Sporysza.
Wśród gospodarzy groźnie z 25 metrów uderzał Cygan. Zrobił to płasko, a biorąc poprawkę na to, że murawa była śliska, Surzyn musiał się wykazać najwyższym kunsztem bramkarskiego rzemiosła (10 min). Potem wadowiczanie mieli jeszcze dwa rzuty rożne, ale jedynie postraszyli nimi brzeszczan (33 min).
W 49 min Nazarewicz dokładnym podaniem obsłużył Cygana, który zdecydował się na strzał z 16 metrów, lecz Surzyn spisał się bez zarzutu. Jeszcze w tej samej minucie w dogodnej pozycji znalazł się Nazarewicz, bowiem obrońcy gości tylko na chwilę wyjaśnili sytuację, ale nie potrafił on zaskoczyć Surzyna.
W 58 min Drobisz zdecydował się na plasowany strzał z 30 metrów, licząc na to, że Kubas będzie miał kłopoty ze złapaniem śliskiej piłki. Jednak tym razem strzelec pomylił się w swojej ocenie.
W 70 min Praciak pięknie "zgasił" piłkę na klatce piersiowej, zdecydował się na indywidualną akcję, którą zakończył zagraniem wzdłuż linii pola bramkowego. Jednak Cyganowi z Nazarewiczem nie udało się przeciąć jej lotu.
Potem Żurek zdecydował się na przebój, by za chwilę rzucić piłkę na 14 metr do Gałuszki. Gdyby udało mu się ją "skleić", pewnie przyjezdni byliby w poważnych tarapatach. Jednak piłka odskoczyła mu na półtora metra, więc szansa na gola przepadła. (77 min).
W odpowiedzi, minutę później, Szymon Żurawiecki uderzył tuż nad poprzeczką. Także goście mogli w tym spotkaniu pokusić się o pełną pulę. W 80 min prawą stroną urwał się Stawowy, po zagraniu którego Płonce zabrakło centymetrów, by głową trafić do siatki z linii pola bramkowego.
Po ostatnim gwizdku sędziego obie strony były zadowolone z remisu. Brzeszczanie dzięki niemu utrzymali pozycję wicelidera.
Skawa straciła wprawdzie wiosną pierwsze punkty na własnym boisku, ale z tak mocnym przeciwnikiem remis został odebrany jako zdobycie punktu, a nie strata dwóch.
Jerzy Zaborski
Autor: Dziennik Polski