Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kontrolują grzybiarzy

Treść

Bez karty grzybiarza ani rusz


Grzybów w tym roku nie brakuje. Jednak grzybiarze są zaniepokojeni, bo wieść niesie, że niebawem amatorzy zbierania borowików, kurek i maślaków będą potrzebować specjalnych uprawnień. Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Wadowicach rozpoczęła właśnie kontrolowanie sprzedających dary lasu.

- Nic mi o tym nie wiadomo. Na razie nikt nie żądał ode mnie karty grzybiarza - zapewnia Jan Mączka, który zwykle zbiera "Na Zarąbkach".

Choć brzmi to jak kabaretowy żart, to jednak od 12 sierpnia obowiązuje nowa lista grzybów objętych ochroną. Zgodnie z przepisami, jeśli w koszyku znajdą się zakazane grzyby, można trafić do aresztu albo zapłacić grzywnę.

"Dopuszczenie do obrotu i przetwórstwa rosnących w warunkach naturalnych grzybów świeżych możliwe jest tylko po dokonaniu ich oceny przez osobę posiadającą odpowiednie uprawnienia, tj. klasyfikatora grzybów dla grzybów świeżych (...). Świadectwem dopuszczenia grzybów do obrotu i przetwórstwa jest wystawiony przez klasyfikatora grzybów (...) atest odpowiednio na grzyby świeże lub suszone. (...) Grzyby świeże, rosnące w warunkach naturalnych, wolno sprzedawać w placówkach handlowych lub na targowiskach pod warunkiem uzyskania odpowiedniego atestu, o którym mowa powyżej oraz umieszczenia w miejscu sprzedaży informacji o gatunku grzybów oraz nazwiska i adresu sprzedawcy".

Tyle mówią mądre przepisy. Dlatego trudno się dziwić, że kontrolujący targowiska w Wadowicach oczekują, że sprzedający wylegitymują się opinią rzeczoznawcy, który wcześniej zbadał grzyby.

- Panie, jakie atesty?! Coś pan, chory? To pan nie widzi, że to prawdziwki są? Dzisiaj zbierane - oburza się zagadnięta kobiecina.

Sęk w tym, że minister środowiska wydał zarządzenie, ale nikt (albo prawie nikt) o nim nie wie. Nowej listy chronionych grzybów nie sposób znaleźć w poradnikach czy nawet na ministerialnych stronach www. Urzędnicy odsyłają grzybiarzy do Dziennika Ustaw.

Uzyskanie certyfikatu nie jest jednak łatwe. Najprościej byłoby udać się do Sanepidu.

Inspektorzy na razie na amatorów grzybowej patrzą przez palce. Nie karzą, tylko upominają. Nie wiadomo jednak, jak długo pozwolą na łamanie prawa.

(RASZ)


Autor: Dziennik Polski