Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kradli, aż wpadli

Treść

Wartość odzyskanego mienia szacuje się na 14 tys. zł

Ponad pół tysiąca przedmiotów, skradzionych z kilku placówek handlowych i gastronomicznych na terenie Małopolski, w tym z niedawnego włamania do zakładu jubilerskiego w Miechowie, odzyskali policjanci z Andrychowa. Zatrzymali 10-osobową szajkę włamywaczy i paserów.

Złodzieje wpadli w miniony piątek, kiedy przejeżdżali przez Andrychów volkswagenem passatem. Jak się okazało - dzień wcześniej dokonali włamania do jednej z miejscowych restauracji i policjanci dysponowali zeznaniami świadków, którzy informowali, że rabusie poruszali się takim właśnie samochodem. W środku znajdowały się cztery osoby; kierowca był pijany, a u innych stwierdzono posiadanie narkotyków. Idąc tym tropem, policjanci dokonali przeszukań miejsc zamieszkania złodziei. Okazało się to strzałem "w dziesiątkę". W mieszkaniach zabezpieczono bowiem ponad pół tysiąca najróżniejszych przedmiotów, pochodzących z kradzieży. Dzień później w ręce policjantów wpadło kolejnych 6 osób, członków złodziejskiej grupy.

Jak się okazuje - zasięg działalności andrychowskiej szajki był duży. Odzyskane przedmioty pochodzą z kradzieży, dokonanych w ostatnich dniach w placówkach handlowych i gastronomicznych w Andrychowie, Kętach, Rabce, Czechowicach i Miechowie. W tej ostatniej miejscowości w minionym tygodniu złodzieje "obrobili" zakład jubilerski, kradnąc ponad 300 przedmiotów, m. in. złotych i srebrnych łańcuszków, bransolet, zegarków. Prawie w komplecie udało się je odzyskać i wczoraj zostały przekazane właścicielowi sklepu.

Jak szacuje policja - wartość odzyskanego mienia wynosi ponad 14 tys. zł. W gronie 10 zatrzymanych (w wieku 17-38 lat) są 3 kobiety. Dotychczas czterem osobom przedstawiono zarzuty dokonywania kradzieży i paserstwa. Jeden z mężczyzn, poszukiwany od wielu miesięcy listem gończym, trafił do aresztu. Pozostali zostali objęci dozorem policyjnym.

Szajka działała według tego samego scenariusza. Po wcześniejszej obserwacji, złodzieje dokonywali włamania do placówki. Zwykle działo się to pod osłoną nocy. Skradzione przedmioty, za pośrednictwem paserów, sprzedawano później na bazarach. - Sprawa jest rozwojowa. W tej chwili nie wykluczamy kolejnych zatrzymań przestępców, jak i odzyskania kolejnych, skradzionych przedmiotów - mówi mł. insp. Maria Łopusińska, komendant andrychowskiej policji.

(GM)


Autor: Dziennik Polski