Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lekarze zapowiadają protest

Treść

Czy karetki pogotowia pozostaną w zajezdni?

Zaostrza się sytuacja w andrychowskiej służbie zdrowia. Lekarze tamtejszego pogotowia ratunkowego grożą, że jeśli nie otrzymają wynagrodzenia za pracę to przestaną obsługiwać chorych. Dwaj medycy już zaprzestali pracy.

W piątek zadzwonili do naszej redakcji lekarze z Andrychowa. Oświadczyli, że od dwóch miesięcy nie otrzymują pensji w związku z czym powinni od dziś zrezygnować ze świadczenia usług.

- Koledzy już zrezygnowali z pracy, ja też zamierzam zejść z dyżuru, koleżanka obok także. Proszę nas zrozumieć. Świadczymy nasze usługi prowadząc działalność gospodarczą, musimy płacić fiskusowi podatki, wielu z nas dojeżdża do pracy - nawet z Krakowa, a pieniędzy nie ma - mówi lekarz, który woli nie podawać nazwiska, gdyż obawia się retorsji.


Likwidację Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Andrychowie przypieczętowała Rada Powiatu. Przepychanki wokół ZOZ trwały już od jakiegoś czasu. 28 czerwca po raz pierwszy próbowano podjąć uchwałę w tej sprawie, wówczas jednak radni nie wprowadzili do napiętego planu obrad takiego punktu. Później do likwidacji przekonywali powiatowych radnych, burmistrz Jan Pietras i dyrektor SPZOZ Andrzej Paprocki. Zaś wszystkie strony sporu starała się uspokoić dyrektorka ZZOZ z Wadowic, Krystyna Grzesiek, która zadeklarowała chęć przejęcia pracowników pogotowia z Andrychowa, jednak na innych zasadach wynagradzania niż to mieli w dawnym miejscu pracy.

- Gmina będąc świadoma mogących wystąpić trudności już od kilku miesięcy starała się zapobiec tej sytuacji przez możliwie szybkie rozpoczęcie procesu likwidacji SPZOZ w Andrychowie, co umożliwiłoby przejęcie zobowiązań finansowych przez Gminę w momencie zakończenia tegoż procesu - napisał w pzresłanym do nas oświadczeniu burmistrz Jan Pietras

Ponadto ojciec miasta za powstałe opóźnienia w likwidacji SPZOZ wini niektórych radnych powiatowych. Według niego to przez nich o dwa miesiące opóźnił się proces likwidacji placówki zdrowia.

Co by jednak nie zostało zadeklarowane nie zmienia to faktu, że lekarze dyżurujący w pogotowiu nie dostają wynagrodzeń.

Jak przyznaje burmistrz Andrychowa kierownik Pogotowia Ratunkowego lek. med. Olgierd Borysławski dwukrotnie, bo 2 i 5 sierpnia b. m. informował o tym, że lekarze pogotowia od czerwca nie otrzymują wynagrodzenia i jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, zrezygnują z pełnienia dyżurów. O sprawie wie także Rada Społeczna SPZOZ. Lekarz ów zobowiązał się, jak twierdzi burmistrz, do przekonania lekarzy do nierezygnowania z pracy.

Tak sprawa się toczyła. Podczas ostatniej sesji rady Miejskiej w Andrychowie dyrektor SPZOZ Andrzej Paprocki, również alarmował o zagrożeniu nie wypłacania wynagrodzeń dla lekarzy. - Wówczas jeden z radnych określił to jako głoszenie nieprawdy, ponieważ wynagrodzenia zostaną i tak kiedyś wypłacone - czytamy w piśmie otrzymanym od burmistrza.- To jest bagatelizowanie sytuacji, mówią lekarze. Może państwo nie pamiętacie, ale w Andrychowie nie ma całodobowej opieki medycznej. Zastanówcie się co się stanie jak odmówimy dalszej pracy.

Pracownicy pogotowia zgodzili się przejść do ZZOZ w Wadowicach na warunkach obowiązujących w tym miejscu pracy, tak poinformował Andrzej Magiera przew. NSZZ Solidarnść. Może przyśpieszy to przejęcie pogotowia przez wadowicki ZZOZ ale nie rozwiązuje sprawy pieniędzy. Co się dziś stanie nie wiadomo.

- Z moich informacji wynika, ze do chwili obecnej żadne oficjalne pismo o zamiarze zaprzestania pracy lekarzy pogotowia nie wpłynęło. Chcę zapewnić mieszkańców gminy Andrychów, że pogotowie będzie nadal funkcjonować w Andrychowie, a nawet docelowo planuje się lokalizację pogotowia ratunkowego w Jednostce Ratowniczo Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej, co ułatwi reagowanie na zaistniałe sytuacje zagrożenia życia - uspokaja burmistrz.

(RASZ)

Autor: Dziennik Polski