Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ludzie trują koty?

Treść

W obawie przed ptasią grypą

Nie ma dnia, by Wojciech Wójcik, powiatowy lekarz weterynarii w Wadowicach, nie był wzywany do kolejnych przypadków znalezienia martwych zwierząt. Po padłych łabędziach w Miejscu, wczoraj zabezpieczono dwa martwe koty. Niewykluczone, że w obawie przed ptasią grypą, zostały przez kogoś celowo otrute.

Koty znaleziono na prywatnych posesjach w Spytkowicach i Wieprzu. Ponieważ w powiecie wadowickim nie stwierdzono ognisk ptasiej grypy u ptaków, koty nie będą badane na obecność wirusa ptasiej grypy w ośrodku w Puławach. - Taka jest procedura. Po oględzinach stwierdziłem, że koty nie mają objawów charakterystycznych dla ptasiej grypy, zatem przyczyna ich śmierci musiała być inna. Przekazaliśmy je do utylizacji - mówi Wojciech Wójcik.

Nie wiadomo dlaczego koty zdechły. Zdaniem weterynarza, zawsze na wiosnę występuje zwiększona śmiertelność tych zwierząt.

Tymczasem według jednego z wadowickich działkowców, z którym rozmawialiśmy, a chce on zachować anonimowość, całkiem możliwe jest, że koty padły z zupełnie innego powodu. - Mógł je ktoś otruć. Teraz ludzie się panicznie boją nie tylko ptactwa, ale też kotów, zwłaszcza po nagłośnieniu, że koty również mogą być nosicielami wirusa ptasiej grypy - uważa wadowiczanin. I dodaje, że przypadki trucia kotów od dawna są dość powszechne, zwłaszcza na ogródkach działkowych, gdzie wałęsa się ich mnóstwo. - Wiem, że niektórzy działkowcy robią po prostu na złość sąsiadom, którzy nie potrafią upilnować swojego kota, i podrzucają pokarm z trutkami. To sposób na pozbycie się "uciążliwego" czworonoga. W tym przypadku również tak mogło być - mówi wadowiczanin.

Tej wersji nie wykluczał wczoraj Wojciech Wójcik. - Na pewno jednak nie była to ptasia grypa. Jeśli jednak zwierzęta zostały otrute, to byłaby to lekka przesada. Nie ma się czego obawiać zwierząt pod warunkiem zachowania wszystkich zaleceń, a więc odpowiedniego obchodzenia się z mięsem drobiowym, trzymania ptactwa i zwierząt hodowlanych w zamkniętych pomieszczeniach. Do przestrzegania tych zasad musimy się po prostu przyzwyczaić - mówi lekarz.

Jednocześnie służby weterynaryjne apelują, by informować o wszystkich przypadkach znalezienia martwych zwierząt lub podejrzeniach, że są one chore.

(GM)

Autor: Dziennik Polski