Małe rzeczy, a cieszą
Treść
Dąb Paszkówka - Skawa Wadowice 2-2 (2-2)
Bramki dla Skawy: Dyrcz 25, Marszałek 28. Karne dla Skawy wykorzystali: Skawina, Paśnik, Drechny, Bryła, Dyrcz.
Skawa: Cichoń - Drechny, Skawina, Paśnik, Bryła - Marszałek, Dyrcz, Wróbel (46 Jurzak), Tomczyszyn (46 Kalinowski) - Kolber (65 Mrugacz), Listwan.
Dla czwartoligowej Skawy, ćwierćfinałowy mecz Pucharu Polski na szczeblu wadowickiego podokręgu z wiceliderem klasy A, miał być doskonałą okazją do wyjścia z psychicznego dołka.
Na początku jednak wydawało się, że podopieczni Andrzeja Bańdury pogrążą się w nim jeszcze bardziej. W 10 min Michał Drechny wpakował piłkę do własnej bramki. - Była ona mocno bita z prawej strony, nasz obrońca miał jak najlepsze intencje, ale wyszło na odwrót. W takiej sytuacji Cichoń był bezradny - mówi wadowicki szkoleniowiec.
Niespełna kwadrans później do remisu doprowadził Dyrcz, uderzając z 20 metrów, z rzutu wolnego. W 28 min wadowiczanie "rozklepali" obronę miejscowych i Marszałkowi pozostało dopełnienie formalności.
Później przyjezdni mieli jeszcze kilka pozycji do poprawienia wyniku. W ich marnowaniu brylowali zwłaszcza Kolber z Listwanem, zapominając, że w futbolu najskuteczniejsze są najprostsze rozwiązania. Takie podejście do sprawy musiało się zemścić na piłkarzach Skawy. Jeszcze przed przerwą przeciwnik wszedł bezkarnie na przedpole Cichonia i trzeba było czekać do karnych, by wyłonić zwycięzcę tego meczu. - Cały czas musieliśmy uważać na kontry rywali. Zazwyczaj szybko stracona bramka "rozklejała" zespół. Teraz chłopcy potrafili się zmobilizować. Wykorzystaliśmy także wszystkie karne. To takie niby małe rzeczy, ale w naszej sytuacji bardzo cieszą, pozwalając myśleć, że najgorsze już za nami - kończy trener Bańdura.
W innych meczach ćwierćfinałowych Pucharu Polski w Wadowickiem: Świt Osielec - Garbarz Zembrzyce 1-2, bramki dla Garbarza: Patryk Mańka -2; Zebrzydowice - Błyskawica Marcówka 1-3.
(zab)
Autor: Dziennik Polski