Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mandat na szarą strefę

Treść

Na wadowickim targowisku

Urząd Skarbowy walczy z szarą strefą na wadowickim placu targowym. W zeszłym tygodniu kontrolerzy kilkakrotnie pojawili się na targu.


Brak kasy fiskalnej, nie wydawanie gwarancji sprzedaży, brak umowy o pracę dla osób handlujących - to najczęstsze uchybienia stwierdzane podczas kontroli. Kilka dni temu kilku handlarzy przekonało się, że nie warto łamać tych przepisów.

Kontrolerzy pojawiają się z zaskoczenia. Jak relacjonują wadowiccy handlarze, inspektorzy po prostu dokonują zakupu dowolnego towaru. Kiedy okazuje się, że np. sprzedawca nie wydaje paragonu sprzedaży, pokazują legitymację służbową i nakładają mandat. Kupcy mówią, że w zeszłym tygodniu kilkoro z nich zapłaciło mandaty od 600 do 1,5 tys. zł. - Czego ci ludzie od nas chcą? Człowiek uczciwie chce zarobić na chleb, żeby nie iść po zasiłek do urzędu pracy. I jeszcze się go za to karze - dziwił się w piątek jeden z handlowców.

Straganiarze z wadowickiego targu skarżą się, że nękają ich zwłaszcza kontrolerzy z grupy lotnej Izby Skarbowej w Krakowie. To oni mieli się pojawić kilka dni temu w Wadowicach. - Natomiast kontrolerzy z Wadowic starają się po ludzku podchodzić do człowieka. Jeśli coś nie gra, upominają, w najgorszym razie nakładają mandaty - mówi właściciel stałego punktu handlowego.

Wadowicki Urząd Skarbowy także regularnie walczy z szarą strefą na straganach. - W zeszłym roku przeprowadziliśmy kilkanaście kontroli - mówi Jarosław Gorczyca, naczelnik wadowickiego urzędu. - Trudno oszacować rozmiar szarej strony na wadowickim targu, największym w regionie. Z dotychczasowych kontroli wynika jednak, że u prawie wszystkich sprawdzonych punktów handlowych nieprawidłowo ewidencjonuje się obroty. To poważne uchybienie.

(GM)

Autor: Dziennik Polski