Martwy przepis?
Treść
Wkrótce ma zacząć obowiązywać nowe rozporządzenie ministra rolnictwa, które łagodzi wcześniejszy zakaz trzymania w zamknięciu drobiu. Wojciech Wójcik, powiatowy lekarz weterynarii w Wadowicach, spodziewa się jednak, że może mieć kłopoty z wykonaniem nowego przepisu.
Od kilku tygodni zgodnie z decyzją ministra rolnictwa kaczki, kury, indyki i inne ptactwo hodowlane powinno być trzymane w zamknięciu. To z powodu zagrożenia ptasią grypą. Uznano, że chorobę mogą przenosić dzikie ptaki. Trzeba więc było ograniczyć ich kontakt z ptactwem hodowlanym.
Minister wydał właśnie nowe rozporządzenie, które łagodzi wcześniejszy zakaz. Teraz jak mówi Wojciech Wójcik - powiatowy lekarz weterynarii z Wadowic - właściciele drobiu będą mogli wypuścić go z uwięzi, ale tylko w szczególnych przypadkach. - W rozporządzeniu, które niebawem zacznie obowiązywać, mowa jest, że właściciel drobiu może wypuścić ptactwo z zamkniętych pomieszczeń, pod warunkiem uzyskania zgody na to powiatowego lekarza weterynarii. Muszą bowiem być spełnione określone warunki, w których drób będzie przebywał - mówi Wojciech.
Teoretycznie każdy hodowca drobiu będzie musiał uzyskać zgodę powiatowego lekarza weterynarii. W powiecie wadowickim takich hodowców jest co najmniej kilka tysięcy. Tymczasem powiatowy lekarz weterynarii ma tylko do dyspozycji... cztery osoby, które z jego upoważnienia mogą pojechać na miejsce i sprawdzić, w jakich warunkach przebywa drób. - Zadanie może okazać się niewykonalne - nie ukrywa Wojciech Wójcik.
Tyle przepisy. W praktyce okazuje, że i tak - mimo kontroli inspektorów weterynarii czy straży miejskiej - większość hodowców kur, kaczek i indyków lekceważy ciągle jeszcze obowiązujący zakaz trzymania ptactwa na otwartej przestrzeni.
(GM)
Autor: Dziennik Polski