Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Naskarżyli na dyrektora

Treść

Burza w środowisku nauczycielskim
Związkowcy z nauczycielskiej "Solidarności" i Związku Nauczycielstwa Polskiego napisali do Małopolskiego Kuratora Oświaty Elżbiety Lęcznaowicz pismo z donosem, że nowy dyrektor Delegatury Kuratorium Oświaty w Wadowicach Andrzej Szafrański nie tylko szefuje wadowickiej placówce kuratorium, ale jeszcze uczy w szkole, co zdaniem związkowców jest niedopuszczalne. Związkowcy chcą wyjaśnienia sytuacji. Dyrektor Andrzej Szafrański tłumaczy, że nie było możliwości likwidacji jego dodatkowych godzin pracy w szkole w chwili, gdy został powołany na stanowisko w kuratorium.

Andrzej Szafrański jest dyrektorem Delegatury Kuratorium Oświaty w Wadowicach od 5 września. Obowiązki w kuratorium łączy z pracą nauczyciela chemii w Zespole Szkół nr 1 w Andrychowie - w sumie dziesięć godzin tygodniowo. To najwyraęniej przeszkadza związkowcom z nauczycielskiej "Solidarności" i ZNP, którzy napisali list do Małopolskiego Kuratorium Oświaty w Krakowie z wnioskiem, by kurator wojewódzki Elżbieta Lęcznarowicz wyjaśniła tę sprawę. "Uważamy, że dyrektor rozpoczynający pracę na nowym stanowisku i równocześnie uczący, oprócz wymienionej szkoły, w Centrum Kształcenia Dorosłych, nie będzie w stanie podołać swoim obowiązkom" - twierdzą związkowcy.

W Krakowie jednak doskonale wiedzą o dodatkowym zatrudnieniu nowego dyrektora. - Pani kurator przy nominacji na dyrektora delegatury sama informowała mnie o tym, by jak najszybciej znaleęć kogoś na zastępstwo w szkole. W Andrychowie byłem wicedyrektorem Gimnazjum nr 1, z tej funkcji zrezygnowałem. W szkole uczyłem chemii, ale mieliśmy trudność ze znalezieniem kogoś na moje miejsce i część godzin oddałem nauczycielce, która uczyła kiedyś przyrody w podstawówce. Oprócz tego miałem zaplanowane godziny chemii w Zespole Szkół nr 1. Tam jest nauczycielka chemii, ale nie chciała wziąć dodatkowych godzin, bo akurat w tym roku pisze prace doktorską. Wcale nie jest łatwo znaleęć w Andrychowie nauczyciela chemii we wrześniu, dlatego nie mogłem zostawić tych dziesięciu godzin tygodniowo, bo wówczas w szkole nie miałby kto uczyć przedmiotu - wyjaśniał w piątek "Dziennikowi" dyrektor Andrzej Szafrański.

Związkowcy martwią się tym, że praktyka nauczania na kilku etatach, w kilku szkołach w powiecie wadowickim i nie tylko jest powszechna. - A przecież wśród nauczycieli jest takie bezrobocie - zastrzegają związkowcy. Problem jednak w tym, o czym "Dziennik" informował kilkakrotnie podczas wakacji, że właśnie na terenie Delegatury Kuratorium Oświaty w Wadowicach wciąż brakuje fizyków, chemików, nauczycieli języka angielskiego i wuefistów. - Gdybym na początku sierpnia, kiedy zamykane są plany godzin na nadchodzący rok szkolny, wiedział, że zostanę dyrektorem kuratorium być może byłoby łatwiej zrezygnować z tych lekcji. Ale dyrektorem zostałem 5 września, w chwili, gdy rozpoczął się już rok szkolny - zastrzega Andrzej Szafrański.

Dyrektor delegatury w rozmowie z reporterem "Dziennika" nie ukrywa, że sprawa listu do kuratorium jest dla niego przykra. - Znam osobiście, panią Ewę Gurdek z "Solidarności" i dziwię się, że poza moimi plecami próbuje wyjaśniać w kuratorium sprawę, której ani kuratorium, ani ja nie taję przed opinią publiczną - dodaje dyrektor.

(MPA)


***
Andrzej Szafrański nie ma łatwego startu na stanowisku Dyrektora Delegatury Kuratorium Oświaty w Wadowicach. Powołany został w atmosferze skandalu. Przed jego nominacją tajemnicą poliszynela było, że część środowiska pedagogicznego powiatu, nie akceptuje jego kandydatury. Przeciwko byli związkowcy ze Związku Nauczycielstwa Polskiego, a teraz dołączyła "Solidarność". Całe zamieszanie wzięło się też stąd, że poprzedni dyrektor Leszek Kucharski odszedł, bo apetyt na podejmowanie decyzji w powiatowej oświacie miało wadowickie SLD. Leszek Kucharski odchodził więc z kuratorium po tym, jak wypisywano na niego donosy.

Tymczasem na Andrzeja Szafrańskiego zanim jeszcze został dyrektorem już szukano "haków". Nowy dyrektor ma przed sobą trudne zadanie, nie tylko musi przekonać środowisko nauczycielskie, że jest kompetentnym następcą Leszka Kucharskiego, ale jednocześnie musi walczyć o jedność swojej delegatury, której grozi podział. Samorządy z Oświęcimia oraz z Suchej Beskidzkiej chętnie widziałyby u siebie siedzibę delegatury kuratorium oświaty.

Już teraz wśród dyrektorów szkół słyszy się głosy, że zamiast przerzucać się pismami i donosami do Krakowa obie strony powinny usiąść i porozmawiać, by nie wylać dziecka z kąpielą.

Marcin Płaszczyca

Dziennik Polski

Autor: LZ