Nasza zapracowana władza
Treść
Starosta wadowicki powinien iść na urlop
Po kilkadziesiąt tysięcy złotych ekwiwalentu za niewykorzystane urlopy otrzymali na zakończenie poprzedniej kadencji niektórzy samorządowcy. Dla każdego z nich był to, oczywiście, spory zastrzyk finansowy. Jak będzie tym razem?
Jednym z samorządowców, który w poprzedniej kadencji otrzymał spory ekwiwalent urlopowy, był Józef Kozioł, starosta wadowicki, który w nowej (kończącej się obecnie) kadencji również został wybrany na tę funkcję. 3 lata temu rekordzistą w powiecie wadowickim okazał się jednak Stanisław Ściera, były wójt Spytkowic, który nie wykorzystał urlopu przez kilka lat i kiedy kończył swoją pracę w Urzędzie Gminy, otrzymał ładną sumkę z tego tytułu (ok. 40 tys. zł).
Wszyscy samorządowcy tłumaczyli wówczas, że nie wykorzystywali urlopów, bo nie zdążyli, gdyż tak bardzo byli zapracowani dla dobra swoich wyborców. Jednak takie postępowanie lokalnych włodarzy spotkało się z ogólną krytyką. Jak będzie tym razem?
Ponieważ obecna kadencja zbliża się już ku końcowi, samorządowcy mają właśnie ostatni moment na wykorzystanie zaległego urlopu. Chyba, że zależy im na tym, żeby zgarnąć z publicznej kasy ekwiwalent.
Niedawno o niewykorzystane przez członków Zarządu Powiatu urlopy pytał radny Marek Drożdż.
- Jak wiele dni niewykorzystanego urlopu mają członkowie Zarządu? Trzeba tej sprawy przypilnować, żeby uniknąć kolejnego skandalu na zakończenie kadencji - uważa radny.
Szef Rady Powiatu Józef Łasak zobowiązał się od razu, że przypilnuje starosty, żeby ten wykorzystał urlop. - Tylko pan starosta mi podlega i mogę go sprawdzić. W tej chwili ma niewykorzystane 13 dni zaległego urlopu, czyli połowę z tego, co przysługuje mu na cały rok. To bardzo dużo - nie ukrywa Józef Łasak.
Przewodniczący otrzymał jednak już zobowiązanie ze strony starosty wadowickiego, że cały zaległy urlop wykorzysta do końca pierwszego kwartału.
(GM)
Autor: Dziennik Polski