Nic na siłę
Treść
W Wadowicach zamieszkuje kilkanaście osób bezdomnych.
Przed zimą wadowicka straż miejska wspólnie z pracownikami ośrodka pomocy społecznej kontrolują miejsca na terenie Wadowic, w których przebywają osoby bezdomne. W mieście powiatowym na stałe zamieszkuje kilkunastu bezdomnych. Mimo fatalnych, prowizorycznych warunków, w jakich mieszkają, żaden nich nie chce pomocy w przeprowadzce do zorganizowanych noclegowni czy przytulisk dla bezdomnych.
Podobna akcja przeprowadzana jest co roku, zawsze przed zimą. W ostatnich tygodniach straż miejska i OPS sprawdzili już kilka miejsc, w których przebywają osoby bezdomne. Najwięcej takich siedlisk znajduje się nad Skawą, gdzie stoi kilka prowizorycznie skleconych baraków. Bezdomni zamieszkują także w budynku tzw. strzelnicy czy strażnicy ochrony kolei na terenie wadowickiego węzła kolejowego. W tym ostatnim miejscu niedawno doszło do tragedii. W wyniku bójki dwóch bezdomnych, jeden z nich został poważnie ranny i dzień później zmarł.
- Rozmawialiśmy z wieloma osobami, oferując im przeniesienie, przynajmniej na okres zimy, do zorganizowanych schronisk dla bezdomnych. Nikt się nie zgodził. Ze strony niektórych osób spotkaliśmy się wręcz z agresją. Na siłę nikogo nie możemy uszczęśliwiać - twierdzi Cecylia Wojtyła, szefowa wadowickiego OPS.
Na terenie Wadowic, choć bezdomnych tutaj nie brakuje, nie ma profesjonalnej noclegowni. Jak mówi szefowa OPS, jeśli bezdomni się zdecydują są przeprowadzkę kierowani są na koszt gminy do tego typu placówek na terenie Małopolski. Ale zwykle nie przynosi to rezultatu. W przeszłości zdarzało się, że bezdomnych za ich zgodą wywożono do noclegowni w Krakowie. Kilka dni później wracali do Wadowic. - Mieszkają urągających warunkach, ale nie przyjmują pomocy - mówią Cecylia Wojtyła.
Bezdomni wcale pomocy miasta się nie wypierają. Chcą by gmina przydzieliła im mieszkanie, dała pracę. Twierdzą, że dalej sobie poradzą. Na noclegownię się nie godzą. Wolą mieszkać w prowizorycznie skleconych altankach, bo w przeciwieństwie do schronisk czy noclegowni, we "własnych" domkach nie muszą się nikomu podporządkowywać. Codziennie większość tych osób korzysta z darmowych posiłków wydawanych w Kuchni Brata Alberta i znajdującej się tam łaźni.
(GM)
Autor: Dziennik Polski