Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie jestem bohaterem

Treść

- To nie jest bohaterstwo. Tak powinien postąpić każdy - mówi Tadeusz Frasunek, strażnik miejski z Wadowic, który ponad tydzień temu zapobiegł być może tragedii w centrum miasta. W ostatniej chwili własnym ciałem zasłonił kilkoro dzieci, na które rzucił się potężny bernardyn. Dzień później podobny przypadek z udziałem tego samego niebezpiecznego psa odnotowano w Choczni.

Bernardyn siał popłoch wśród wadowiczan w pierwszy majowy weekend. W niedzielne popołudnie 2 maja zaatakował kilkoro dzieci, które spacerowały z własnym małym psem w okolicach placu Kościuszki. W ostatniej chwili tragedii zapobiegł Tadeusz Frasunek, od 7 lat strażnik miejski. - Byłem wtedy prywatnie na spacerze. W pewnym momencie zauważyłem bernardyna, który zbliżył się do pieska na smyczy trzymanego przez dziewczynkę. Przypuszczam, że chciał go zagryźć. Dziewczynka wzięła wystraszonego kundla na ręce i w tym momencie bernardyn przymierzył się do ataku na nią. Błyskawicznie tam pobiegłem. Skoczyłem przed dziewczynę, odepchnąłem psa i schroniliśmy się do pobliskiej budki parkingowej - opowiada Tadeusz Frasunek. - Ubolewam nad tym, że nikt inny nie zareagował, choć bliżej tego zdarzenia było wielu innych ludzi, w tym mężczyźni. Wszyscy widzieli, że pies szykuje się do ataku na dziecko. Wystarczyło podbiec czy krzyknąć, być może to zmyliłoby czujność psa. Niestety, nikt nie zareagował.

Dzień później groźny bernardyn zaatakował spacerującą z psem mieszkankę Choczni. Kobieta miała więcej szczęścia od własnego psa, który został zagryziony przez bernardyna. Znalazł się także właściciel bernardyna, mieszkaniec podwadowickiej Choczni. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, na razie nie spotkały go żadne konsekwencje za brak nadzoru nad niebezpiecznym czworonogiem.

(GM)


Z listu do redakcji

Jako jedyny zapobiegł tragedii. Choć było tam kilku mężczyzn, to nie zareagowali, bo się bali. Gdyby ten bernardyn tylko runął na to dziecko, to upadając ciałem i głową na bruk dziewczynka mogła stracić życie. Niech pan Frasunek teraz nie stoi w cieniu, bo to co zrobił, to jest prawdziwe bohaterstwo (...).


Autor: Dziennik Polski