Nie ma winy, nie ma kary
Treść
Burmistrz Andrychowa podjął decyzję
Andrychowski burmistrz Jan Pietras oświadczył, że do czasu zakończenia śledztwa prokuratury, nie będzie wyciągał konsekwencji służbowych wobec dwóch pracowników Straży Miejskiej, w tym komendanta, wobec których prokuratura prowadzi sprawę o przekroczenie uprawnień służbowych.
Od kilku tygodniu toczy się śledztwo w sprawie pobicia przez strażników jednego z mieszkańców. Powinno ono zakończyć się na przełomie maja i czerwca. Choć prokuratura sprecyzowała już zarzuty, obaj strażnicy nadal pełnią swoje funkcje i formalnie pilnują porządku w gminie (komendant przebywa na urlopie).
Jak poinformował pracodawca strażników - burmistrz miasta - na razie nie spotkają ich żadne konsekwencje służbowe. Taką opinię wydał burmistrz i jego prawnicy, po przeanalizowaniu ustawy o pracownikach samorządowych. Z analizy wynika, że obaj strażnicy zatrudnieni przez samorząd na podstawie umowy o pracę są nietykalni, nawet jeśli wobec nich toczy się postępowanie prokuratorskie. Nie można z nimi rozwiązać umowy o pracę. - Po przeanalizowaniu ustawy, jak również orzeczeń Sądu Najwyższego w podobnych sprawach, stwierdzam, że tylko prawomocny wyrok sądu może w tej sprawie stanowić jedyną podstawę prawną rozwiązania stosunku pracy z komendantem. Dlatego też, chcąc przestrzegać tej materii prawa, muszę czekać na wyrok sądu - uważa burmistrz Andrychowa.
Komendant, przynajmniej na razie, nie zostanie także odwołany z pełnionej funkcji (przy np. zachowaniu etatu w samorządzie). - Kodeks postępowania karnego uniemożliwia burmistrzowi wgląd w materiały zebrane w sprawie karnej. Dlatego też uznałem za konieczne wstrzymanie się z decyzją odwołania ze stanowiska komendanta do czasu zakończenia postępowania przygotowawczego przez prokuraturę. Uznałem, że muszę chociaż wiedzieć, jak merytorycznie zakończy się postępowanie karne, gdyż nie tylko może ono zakończyć się aktem oskarżenia, lecz także umorzeniem postępowania - mówi Jan Pietras.
(GM)
Autor: Dziennik Polski