Nie ma zgody
Treść
W andrychowskim pogotowiu
Wtorkowe spotkanie w andrychowskim magistracie poświęcone obecnej sytuacji w andrychowskim pogotowiu nie przyniosło rozstrzygnięcia. Pracownicy pogotowia nie zrzekną się swoich lipcowych pensji, tak jak chcą władze miasta i dyrektor SPZOZ. Sytuacja staje się powoli tragiczna.
Przypomnijmy. Od kilku dni andrychowskie pogotowie pracuje na pół gwizdka, co związane jest z protestem lekarzy, którym nie wypłacono jeszcze pieniędzy za pracę w czerwcu. Dyrektor SPZOZ Ryszard Paprocki mówi od początku, że obecnie pieniędzy nie ma w kasie zakładu. Dług względem lekarzy zostałby uregulowany, gdyby tzw. średni personel (sanitariusze, kierowcy, dyspozytorzy) zatrudniony w pogotowiu, zrzekł się sierpniowych pensji na rzecz lekarzy. Propozycję przedstawiono na wtorkowym spotkaniu. Ale na to pracownicy się nie zgadzają. - Zarabiam kilkaset złotych, więc w imię czego miałbym zrezygnować z wypłaty. To dyrekcja SPZOZ powinna zrobić wszystko, by znaleźć pieniądze dla lekarzy, a nie ściągać je od pracowników - mówią pracownicy pogotowia.
Efekt jest taki, że od kilku dni do wezwań wyjeżdża tylko jedna karetka. Nie wyrabia się. - Dziś przed południem karetka non stop była wzywana do wyjazdów. Dodatkowo trzykrotnie na nasz teren ściągane były karetki pogotowia z Wadowic - usłyszeliśmy wczoraj w pogotowiu.
Dyżury lekarskie obsadzane są niemal w ostatniej chwili. Większość lekarzy zapowiedziała, że do czasu uregulowania względem nich zadłużenia sytuacja się nie zmieni. Kiedy to nastąpi - nie wiadomo.
(GM)
Autor: Dziennik Polski