Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie wszystko złoto...

Treść

Fuszerka budowlana czy wynik złego użytkowania?

"Kolejną przyczyną powstawania pleśni, również wynikającej z braku wymiany powietrza, są zbyt blisko dosunięte meble" - tak m. in. napisał w ekspertyzie, dotyczącej budynku TBS w Wadowicach, biegły sądowy, a zarazem rzeczoznawca z zakresu budownictwa ogólnego. Z tą kuriozalną oceną nie zgadzają się lokatorzy czynszówek, którzy z grzybem borykają się już od czterech lat.


- Lodówka stoi przy ścianie, normalnie, jak w każdym mieszkaniu, a gdzie ma stać? - pyta retorycznie Magdalena Wider, której lodówka za chwilę będzie nadawać się na złom, gdyż pokrywa ją pleśń.

W piśmie Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Wadowicach przytoczona jest także taka wypowiedź lokatorów: "Problem wilgoci, zalań i pleśni (grzybów) rozpoczął się od momentu wprowadzenia się do budynku. Nasilenie problemów tego typu występuje w okresie zimowym, ale także po większych ulewach".

Tak na te zarzuty odpowiada Wiesław Czekierda, prezes TBS: - Niektórzy, zamiast wietrzyć, uszczelnili jeszcze bardziej swoje domy. Nawet otwory wentylacyjne w łazienkach pozaklejali folią. A specjalne dziurki wentylacyjne w oknach pozatykali. Ludzie przywykli do okien drewnianych, a tutaj zamontowane są plastikowe i trzeba wietrzyć.

W Wadowicach Małopolskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego "TBS Małopolska" zbudowało cztery budynki wielorodzinne przy ul. Batorego.

Możliwość budowania takich mieszkań o umiarkowanych czynszach stworzyła Ustawa o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego z 26 października 1995 roku.

Problem wilgoci i pleśni dotyczy kilkunastu mieszkań. Lokatorzy poprosili o pomoc rzecznika praw konsumenta oraz PINB.

"W trakcie oględzin stwierdzono liczne zacieki na ścianach, stropach, szpaletach okiennych, w narożnikach pomieszczeń, spowodowane zalaniami, przeciekami, na których tworzy się grzyb. W lokalach mieszkalnych odczuwalny jest odór grzyba. W niektórych miejscach widoczne ponadto czarne plamy, świadczące o przemarzaniu ścian" - czytamy w postanowieniu PINB, który postanowił, że właściciel obiektu powinien sporządzić ekspertyzę jego stanu technicznego.

Lokatorzy długo czekali na jej przeprowadzenie. W końcu doczekali się, ale teraz nie wiedzą, czy mają śmiać się czy płakać.

- Zwraca się uwagę, aby szafy na ubrania nie były przepełnione. Powinno się od czasu do czasu (średnio co 2-3 miesiące) przeprowadzać wietrzenie. W meblach oraz szafkach, gdzie przetrzymywane są produkty, artykuły żywnościowe o wysokiej wilgotności, proponuje się zainstalowanie otworów w dolnej części drzwiczek - zaleca biegły sądowy.

- To TBS go wynajął, to co ma pisać. Ja już z każdym praniem chodzę do matki na inne osiedle. Nie wolno się nam kąpać, prać, bo zaraz ktoś przyleci z miernikiem - mówi jedna z lokatorek.

- Czteroosobowa rodzina w ciągu jednej doby może wyprodukować około dziesięciu litrów wody, jeżeli tej wilgoci się nie odprowadzi poprzez rozszczelnienie okna i poprzez wentylację. Tędy powinno wejść około 30 metrów sześciennych powietrza - mówi prezes Czekierda, pokazując wywietrznik, zamontowany na oknie. - Inaczej musi być wilgoć.

Zaś w ekspertyzie czytamy: "Wilgotność w lokalach wynosi od 60 do 92 proc., co jest niedopuszczalne. Taki wysoki wynik pomiaru wilgotności wiąże się bezpośrednio z zaciekami oraz pleśnią, co jest wynikiem braku wentylacji grawitacyjnej. Dodatkowo zwiększenie wilgotności wynika z nieprawidłowości w eksploatowaniu mieszkań. Główną przyczyną między innymi jest suszenie wewnątrz lokali bielizny dziecięcej zimą".

Ponadto zarzuca się lokatorom samowolne montowanie anten telewizyjnych i satelitarnych do ścian i na dachach budynków, a także oszczędzanie na ogrzewaniu mieszkań.

Mieszkańcy czynszówek przy ul. Batorego uważają, że zbicie tynku w kilku mieszkaniach i pryskanie płynem przeciwgrzybicznym to lipa, która ma uchronić TBS od poniesienia kosztów kapitalnego remontu. Ostatnio zawiadomili o całej sprawie burmistrza miasta i poprosili UM o pomoc prawną. Czekają na odpowiedź.

TEKST I ZDJĘCIA: (RASZ)

Autor: Dziennik Polski