Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niegościnni?

Treść

Miasta nie stać na ugoszczenie repatriantów z Kazachstanu - tak w skrócie można streścić stanowisko władz Andrychowa w sprawie pomocy dwóm rodzinom z Kazachstanu, których jedynym marzeniem jest powrót do Polski.

Zgodnie z założeniami ustawy o repatriacji, mieszkający w Kazachstanie Polacy, chcąc wrócić do kraju, powinni wystarać się o względy naszych samorządowców, którzy muszą zaprosić repatriantów. Z zaproszeniem wiąże się cała lista obowiązków, m. in. konieczność zapewnienia repatriantom mieszkania i pracy. Na takich warunkach od kilku lat w gminie Kalwaria mieszka rodzina Łońskich, wcześniej mieszkająca w Tomsku na Syberii. Z informacji Urzędu do Spraw Repatriacji i Cudzoziemców wynika, że tylko w latach 2001-2002, w ramach repatriacji, przybyły do Polski 1.832 osoby (w Małopolsce - 304).

Wszystko wskazuje na to, że w Andrychowie Polacy z Kazachstanu nie mają co liczyć na gościnność.

W ub. roku do Urzędu Miejskiego dotarły dwa wnioski repatriantów. Czteroosobowa rodzica Bołtuszynów legitymuje się polskimi korzeniami. Małżeństwo pracuje, a dzieci studiują. Mają własny dom oraz działkę z domkiem letniskowym. Jak na kazachskie warunki, powodzi im się podobno nieźle, ale ich jedynym marzeniem jest powrót do kraju przodków. Dlatego wystąpili do władz Andrychowa z prośbą o zaproszenie. Podobne intencje ma 57-letnia Luiza Skrocka, emerytka z Irkucka.

Po wielu miesiącach namysłów, władze Andrychowa przygotowały stanowisko w tej sprawie. W uzasadnieniu, z którym radni zapoznają się na czwartkowej sesji, burmistrz dowodzi, że warunki mieszkaniowe w Andrychowie są trudne. Lokali brakuje dla mieszkańców, którym gmina powinna je zapewnić w pierwszej kolejności. - Biorąc pod uwagę aktualną sytuację gospodarczą naszej gminy, trudno byłoby stworzyć warunki materialne dla wnioskodawców, które byłyby relatywnie lepsze niż w dotychczasowym miejscu ich zamieszkania - dowodzi burmistrz.

Decyzja należy do radnych.

(GM)

Autor: Dziennik Polski