Nieumyślne spowodowanie śmierci
Treść
Prokuratura Rejonowa w Wadowicach zakończyła śledztwo w sprawie pobicia 26- letniego Marka z Wadowic. Śledztwo znalazło swój finał w sądzie. Na ławie oskarżonych zasiadł napastnik, który w nocy 25 stycznia tego roku, kopnął Marka przed miejscowym klubem nocnym. Oskarżonemu postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.
Przypomnijmy, że w sobotę 25 stycznia tego roku 26- letni Marek w dniu swoich urodzin pojawił się ok. 23.00 w klubie dyskotekowym "Wiraż", znajdującym się 20 metrów od Komendy Powiatowej Policji w Wadowicach. Przed lokalem doszło do bójki z pilnującym porządku w dyskotece mężczyzną, który wypraszając 26- latka z dyskoteki kopnął go w klatkę piersiową.
Uderzenie na pozór niegroźne spowodowało jednak, że wadowiczanin upadł na krawężnik przed dyskoteką i uderzył głową w beton, tracąc przytomność. Wezwano pogotowie, bo mężczyzna stracił przytomność i krwawił. W kilka godzin po zajściu trafił do jednej z krakowskich klinik, gdzie po tygodniu zmarł nie odzyskując ani na moment przytomności.
Prokuratura Rejonowa w Wadowicach zajęła się sprawą zaraz po tym jak doszło do pobicia. Mężczyzna, który kopnął 26- letniego Marka został przesłuchany i złożył obszerne zeznania, z których wynikało, że przyznaje się do kopnięcia 26- letniego wadowiczanina. Na policję zresztą uczestnik bójki zgłosił się sam i prokuratura postanowiła zastosować wobec niego jedynie dozór policyjny.
Prowadzący sprawę zastępca Prokuratora Rejonowego Janusz Cieśla poinformował wczoraj "Dziennik", że sprawa znalazła już swój finał w sądzie. - Oskarżonemu postawiono zarzut z art. 155 kodeksu karnego nieumyślnego spowodowania śmierci. Za ten czyn grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności - informował prokurator Janusz Cieśla.
Mimo to rodzina i przyjaciele pobitego Marka, postanowili szukać świadków zajścia na własną rękę. Ich zdaniem, zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci był niesłuszny, ponieważ według nich, 26- letni Marek został "pobity na śmierć".
W Wadowicach zaraz po jego śmierci pojawiły się nawet plakaty informujące o nagrodzie dla każdego, kto w jakikolwiek sposób mógłby przyczynić się do wyjaśnienia okoliczności pobicia wadowiczanina. Nagroda dla świadka wynosiła 5 tys. zł. Jej wypłatę gwarantowało ogólnopolskie Stowarzyszenie Przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej prowadzone przez Krzystofa Orszaga.
O winie jednak oskarżonego przesądzi sąd, przed którym toczy się już rozprawa.
Sprawa śmierci wadowiczanina wpłynęła również na działalność klubu nocnego, pod którym został pobity. Od kilku miesięcy w lokalu nie ma już dyskotek nocnych. Klub też nie uzyskał przedłużenia koncesji na sprzedaż i podawanie alkoholu. Jednocześnie wadowicka policja zaostrzyła czujność pod wszystkimi pubami i nocnymi klubami w mieście. Teraz kontrole w lokalach zdarzają się częściej, a wobec tych właścicieli pubów i dyskotek, którzy nie potrafią zadbać o porządek we własnym lokalu stosowane są sankcje karne łącznie z wnioskami do sądów o ukaranie i odebranie koncesji na sprzedaż alkoholu.
(MPA)
Autor: Dziennik Polski