Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odbić się od dna

Treść

Kalwarianka leży na dnie i ciężko jej będzie od niego się odbić. Wieści dochodzące z kalwaryjskiego klubu w przerwie zimowej nie mogą napawać sympatyków tego zasłużonego klubu zbyt dużym optymizmem.

W Kalwariance zmieniły się władze, jest nowy trener, ale to za mało, aby myśleć o lepszej grze. Do tego potrzebni są piłkarze, a pod tym względem pogłębił jeszcze deficyt w porównaniu z rundą jesienną.

Już jesienią poprzedni szkoleniowiec Damian Pawlikowski miał spore kłopoty personalne. Z tego powodu nawet jedno spotkanie z Przeciszovią kalwarianie oddali walkowerem. Drużyna, w której dominowała młodzież, płaciła frycowe. Ledwie zgromadziła 3 punkty i po I rundzie okupuje ostatnie w V lidze wadowickiej.

Nowy szkoleniowiec Andrzej Bańdura możliwości będzie miał jeszcze mniejsze. Kilku podstawowych zawodników zrezygnowało tutaj z gry, w tym wspomniany Pawlikowski, Mirosław Pilch czy Krzysztof Oleksy. Na ich miejsce doszło kilku juniorów.

Próby pozyskania bardziej doświadczonych graczy spełzły na niczym, chociaż szkoleniowiec po cichu liczy, że jeszcze w tych dniach uda mu się wzmocnić skład o obrońcą. Chciał jeszcze przynajmniej bramkarza i przez pewien czas zanosiło się, że w Kalwariance zagra Daniel Cichoń (poprzednio Janina Libiąż). Ostatnio jednak nie ma z nim kontaktu, a wiążącej odpowiedzi nie udzielił.

Na pewno przygotowania także nie przebiegały tak, jak życzyłby sobie tego nowy szkoleniowiec. Z frekwencją było różnie. Nieźle zespół prezentował się w sparingach, chociaż większość była przegranych.

W miniony weekend Kalwarianka przegrała ze Zniczem Sułkowice 0-2, a wcześniej z Karpatami Siepraw 1-2 (bramka dla kalwarian Hobrzyk) i Halniakiem Maków Podhalański 2-4 (bramki: Gwiżdż, Kurowski). - W dwóch ostatnich meczach nawet prowadziliśmy, dopiero w ostatnich 20 minutach, gdy na boisko wchodzili rezerwowi, traciliśmy bramki - mówi szkoleniowiec.

Sytuacja Kalwarianki w lidze wydaje się być beznadziejna, ale okazuje się, że nie zamierza jeszcze składać broni. - Podejmiemy walkę w pierwszych meczach. Jeśli będą zdobycze, spróbujemy odbić się od dna. W przypadku, gdy się nie uda, trzeba będzie zastanowić się nad budową zespołu w oparciu o młodych zawodników - uważa trener Bańdura.

(BK)

Autor: Dziennik Polski