Odrobili straty
Treść
MKS Andrychów znowu w pierwszej "czwórce" II ligi siatkarzy
Drugoligowi siatkarze MKS Andrychów sprawili sobie i swoim kibicom świąteczny prezent, pokonując w trzech setach Okocimskiego Brzesko. Dzięki niemu andrychowianie ponownie awansowali na 4. miejsce w tabeli, a ta właśnie lokata gwarantuje utrzymanie po zakończeniu sezonu zasadniczego.
Andrychowianie nie składają broni w walce o "czwórkę". Zwycięstwo nad Brzeskiem jest drugim z rzędu. W MKS mają nadzieję, że w play off nie będą musieli walczyć o zachowanie statusu drugoligowca. Walka w "czwórce" sprawi, że młody zespół MKS będzie mógł zdobywać doświadczenie bez presji wyniku. Porażka w derbowym spotkaniu przekreśliłaby takie możliwości.
Nie było jednak łatwo sięgnąć po trzysetowe zwycięstwo nad Okocimskim. Już w drugim meczu siatkarze MKS okazali się jednak dojrzalsi w decydujących momentach. Wygrali dwie pierwsze partie po emocjonujących końcówkach, choć równie dobrze mogli je przegrać. Dopiero w trzeciej odsłonie goście się poddali.
- Mam nadzieję, że już na zawsze moi zawodnicy nauczyli się, że końcówki setów są najważniejsze i wtedy należy być maksymalnie skoncentrowanym - mówił po meczu Henryk Włodarczyk, szkoleniowiec MKS.
W szeregach MKS najlepszymi zawodnikami byli Jan Włodarczyk i Tomasz Gadzała. Ten pierwszy, syn trenera, zadebiutował w wyjściowej "szóstce" dopiero w tym sezonie, ale po ostatnich meczach ma już w niej chyba stałe miejsce. - Może fakt, że jest moim synem, jakoś tu pomaga. Zawsze przecież do syna lepiej trafiają wszystkie wskazówki - żartował szkoleniowiec.
Styczeń zapowiada się wyjątkowo pracowicie dla andrychowian. Już w pierwszym meczu w nowym roku zagrają z sąsiadem w tabeli - Karpatami Krosno. - Celem będzie utrzymanie 4. miejsca. Zadanie będzie trudne, gdyż w styczniu mamy bardzo wymagający terminarz. Ale to dopiero za 3 tygodnie. Na razie możemy odpocząć - mówi trener MKS.
W styczniu oprócz meczu z Karpatami i Lublinem na wyjeździe, siatkarze MKS zagrają z liderem z Będzina i wiceliderem z Ropczyc we własnej hali.
(GM)
Autor: Dziennik Polski