Ostatni Mohikanie
Treść
Kółka rolnicze są społeczno-zawodową organizacją rolników, posiadającą 143-letnią historię. W Wysokiej koło Wadowic Kółko Rolnicze istnieje niewiele krócej. Teraz grozi mu likwidacja.
Kółko Rolnicze w Wysokiej posiadało kiedyś maszyny rolnicze, budynki gospodarcze i administracyjne, a nawet - własny las. Teraz w części pomieszczeń gospodarują prywatni przedsiębiorcy, a las podarowano OSP.
- Kiedyś było tutaj trzysta gospodarstw. Obecnie do Kółka należy osiemnastu członków. Praktycznie Zarząd i komisja. Trudno zwołać walne zgromadzenie - mówi Franciszek Szydłowski, prezes Kółka w Wysokiej.
Kółka rolnicze to społeczno-zawodowe organizacje rolników indywidualnych. Ich początki to rok 1862 - zwano je wówczas włościańskimi towarzystwami rolniczymi. Zakładano je wpierw w zaborze pruskim, później w Galicji i Królestwie Polskim.
W 1929 r. powstało Centralne Towarzystwo Organizacji i Kółek Rolniczych, które objęło swą działalnością całe państwo. W 1939 r. istniało 12,4 tys. kółek rolniczych, skupiających 450 tys. członków.
- Kółka rolnicze niesłusznie utożsamia się z tzw. komuną. Zaraz po II wojnie nie były tworzone, być może ze względów politycznych - mówi Franciszek Szydłowski.
Rozpoczęto ich odbudowę dopiero po odwilży 1956 roku, a ich szybki rozwój nastąpił w latach 60. XX wieku.
Chłopom nie odpowiadały formy zespołowego gospodarowania, jakimi były spółdzielnie, postanowiono tworzyć kółka - jako łatwiejszą formę współpracy rolników. Idea wspólnego zakupu maszyn, wspólnych omłotów czy wspólnej wymiany kwalifikowanego ziarna trafiła im do przekonania.
Kółko z Wysokiej kupowało sprzęt, zatrudniało administrację i wypożyczało rolnikom maszyny. Było wówczas zrzeszeniem rolników z danej wsi, którzy działali razem, zachowując jednak indywidualne gospodarstwa. W latach 60. było u nas 28 tys. kółek, a miały one do dyspozycji 21 tys. traktorów. 30 lat temu kółka istniały w 90 proc. wsi.
Kółko dało drewno na słupy elektryczne dla wsi, na rozbudowę szkoły i halę sportową oraz wiele innych potrzebnych wsi inwestycji. Teraz walczy o przetrwanie.
- Pomogła nam burmistrz Wadowic Ewa Filipiak, która umorzyła przed kilku laty zaległe podatki. Dlatego jeszcze służymy społeczności, ale kombajn musieliśmy sprzedać, bo nie zarabiał na swoje utrzymanie - mówi Franciszek Szydłowski.
W 1989 roku kółka zderzyły się z wolnym rynkiem. Dziś w Polsce mamy około 20 tys. kółek rolniczych. W powiecie wadowickim działają jeszcze tylko te z Kleczy i Radoczy, reszta jest "na papierze". Dobijają je podatki i - jak twierdzą rolnicy - niekorzystne ceny płodów rolnych.
(RASZ)
Autor: Dziennik Polski