Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Paraliż w pogotowiu?

Treść

- Dzisiaj nie wyjeżdżała jedna z dwóch karetek wypadkowych. We wtorek prawdopodobnie obie pozostaną w zajezdni - mówił wczoraj po południu pracownik pogotowia ratunkowego w Andrychowie.

Pod koniec minionego tygodnia większość lekarzy pracujących w pogotowiu postanowiła, że dłużej za darmo nie będzie pracować. Tymczasem bez lekarza trzyosobowy zespół wyjazdowy karetki (oprócz lekarza także ratownik i kierowca) jest sparaliżowany i nie może wyjeżdżać do wezwań. Wczoraj nie pracowała jedna z dwóch karetek. Dziś może dojść do sytuacji, że nie wyjedzie ani jedna karetka; obaj lekarze przypisani do dwóch zespołów wyjazdowych, mający mieć dziś dyżur, przystąpili bowiem do protestu. - Tak dalej być nie może. SPZOZ otrzymuje na bieżąco pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia, więc dlaczego drugi miesiąc pracujemy za darmo? Nikt nam nie jest w stanie tego wyjaśnić - mówi jeden z lekarzy, który zastrzega swoje nazwisko do wiadomości redakcji.

Dopiero na dziś, dzień po rozpoczęciu akcji protestacyjnej, zwołano w magistracie spotkanie w tej sprawie. - Dyrektor SPZOZ i burmistrz, wydaje nam się, są zainteresowani akcją protestacyjną z naszej strony i być może celowo nie wpłacają pieniędzy. To może być prowokacja. Skoro bowiem karetki nie wyjeżdżają, oni natychmiast przekażą pogotowie w Andrychowie w struktury ZZOZ w Wadowicach, bo przecież zabezpieczenie medyczne na tym terenie musi być. Wówczas błyskawicznie uda się załatwić to, na co od kilku tygodni nie ma zgody - uważa lekarz z Andrychowa.


Kilka tygodni temu podobne problemy z wynagrodzeniami miał tzw. średni personel zatrudniony w pogotowiu. Tam jednak, choć z opóźnieniem, udało się znaleźć pieniądze na wypłaty. - Będziemy się starać zrobić wszystko, by lekarze mimo trudności w otrzymywaniu wynagrodzenia nadal nieprzerwanie wykonywali swoją pracę. Pogotowie nadal będzie funkcjonować w Andrychowie - zapowiada burmistrz Andrychowa Jan Pietras.

(GM)


Autor: Dziennik Polski