Patent na plastiki
Treść
Otaczają nas sterty śmieci. Najwięcej z plastiku. Co z nimi zrobić? Wyrzucić? Spalić? Jerzy Nowak, konstruktor-amator z powiatu wadowickiego, znalazł inny sposób. Czy wymyślone przez niego niepozorne, lecz skuteczne urządzenie podbije świat?
Maszynka, wielkości krajalnicy do pieczywa, nie ma jeszcze nazwy. Została zgłoszona na urzędu patentowego jako "sposób rozdrabniania opakowań i urządzenie do rozdrabniania opakowań". Można ją w jednej chwili złożyć, schować do szafki i skorzystać w razie potrzeby, tak jak to czyni twórca - Jerzy Nowak, emerytowany górnik z Wieprza koło Andrychowa.
Kilka lat temu usłyszał w radiu dyskusję o przetwórstwie odpadów. O tym, że selektywna zbiórka odpadów jest problemem, że w końcu zasypią nas śmieci, bo nie mamy pomysłów, co z nimi zrobić. - Konia z rzędem temu, kto wymyśli urządzenie, z pomocą którego będzie można domowym sposobem uporać się z plastikami - usłyszał Nowak. Przez kilka kolejnych nocy prawie nie spał, zastanawiając się nad rozwiązaniem problemu.
Już w kopalni Nowak znany był jako ten, co potrafi zrobić coś z niczego. Wymyślał platformy, gilotyny. Wszystko to, zatwierdzone przez "górę" do użytku, przydawało się pod ziemią, ułatwiając pracę. Teraz, po kilkudniowych rozważaniach nad plastikowym problemem, wieprzanin wymyślił proste, ale zarazem bardzo przydatne urządzenie - maszynkę do rozcinania na kawałki butelek, kartonów itp. Jest prosta w użyciu, może ją obsługiwać każdy. - Za wyjątkiem dzieci - zaznacza twórca.
Najważniejsze w maszynce są dwa ostre noże tarczowe, które zachodzą na siebie. By plastykowe opakowanie pociąć na strzępy, wystarczy przesunąć je między nimi. Po kilkakrotnym powtórzeniu czynności, z dużej 5-litrowej plastikowej butelki pozostanie kilka kawałków. - I właśnie dzięki temu można zapanować na górą plastików - przekonuje Jerzy Nowak. - W gospodarstwach domowych, lokalach użytkowych, przedsiębiorstwach, sklepach i w wielu innych miejscach butelki PET, opakowania kartonowe i inne opakowania z tworzyw sztucznych zajmują znaczną przestrzeń, a nie można ich potłuc jak szkła. Z pomocą mojej rozdrabniarki z odpadami można rozprawić się u źródła, we własnym mieszkaniu.
Szacuje, że koszt wyprodukowania rozdrabniarki nie powinien przekroczyć 100 zł. Najdroższe są piły. Drewnianą obudowę można zastąpić tańszą, z tworzywa. Efekt ekologiczny byłby wymierny: urządzenie do rozdrabniania plastików - wykonane z plastiku... - Maszynka nie ma silnika, ani żadnych elementów mechanicznych. Oto tajemnica mojego sukcesu. Jak dotąd nikt nie wymyślił urządzenia do domowego użytku.
- To jeden z lepszych wynalazków, z jakimi miałem do czynienia - przekonuje rzecznik patentowy Janusz Gouda - Rozdrabniarka nosi cechy wynalazku, ale urząd patentowy będzie to mógł stwierdzić za 2-3 lata. Osobiście uważam, że jest to bardzo ciekawy pomysł na uporanie się z problemem tworzyw sztucznych.
Jakie są szanse, by wynalazek Nowaka zaistniał na rynku? Sam konstruktor ma nadzieję, że ktoś kiedyś się nim zainteresuje. Na razie zgłosił swój pomysł kilku firmom zajmujących się recyclingiem, ale nie ma odzewu. I... nie ma się co dziwić. Załóżmy, że urządzenie Nowaka podbije rynek i każdy z nas zacznie w mieszkaniu ciąć plastiki na kawałki. Straci na tym finansowo szereg firm, które obecnie zarabiają na przetwórstwie odpadów. Wynalazek może im być nie na rękę.
- Sam z produkcją nie wystartuję, bo mnie na to nie stać. Na rozruch potrzeba przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych. Trzeba też pomyśleć nad zbytem. To zadanie nie dla jednego człowieka. A jeśli się nie uda? - obawia się konstruktor, który swoje nadzieje na powodzenie swojej rozdrabniarki pokłada w inwestorze, który mimo wszystko zaryzykuje i wprowadzi produkt na rynek. - Przydałaby się firma z wiarą w sukces. Która np. rozszerzyłaby swoją działalność o produkcję rozdrabniarki w oparciu o swój dotychczasowi park maszynowy. Wówczas koszty byłyby dużo niższe.
Rzecznik patentowy radzi, by Nowak podjął wyzwanie, założył firmę i spróbował wprowadzić urządzenie do sprzedaży. Kto wie - może się uda? - Bez takich ryzykownych przedsięwzięć nie mielibyśmy dziś wielu przedmiotów i urządzeń codziennego użytku. Problem w tym, że nie zawsze podjęcie ryzyka oznacza sukces - mówi Gouda, który szans na podjęcie realizację marzeń konstruktora upatruje w Inkubatorze Przedsiębiorczości, jaki przed kilkoma miesiącami powstał w Andrychowie. - Znajduje się tam infrastruktura, fachowe doradztwo niezbędne do prowadzenia początkującej firmy - uważa rzecznik patentowy.
Na razie rozdrabniarka z Wieprza czeka na swój sukces. Czy kiedyś się go doczeka? Czy stanie się tak popularnym urządzeniem, jak wiertaka, młotek i inne narzędzia znajdujące się na wyposażeniu każdego mieszkania? Czy komuś taka rozdrabniarka jest potrzebna. Ilu z nas zawraca sobie głowę tym, co dzieje się z plastikami? Kupujemy, zużywamy i wyrzucamy. Reszta nas nie obchodzi. Może jednak powinniśmy się przejąć rosnącymi górami odpadów?
Jerzy Nowak ma nadzieję, że tak właśnie się stanie. Na razie pracuje nad kolejnym wynalazkiem. Także takim, który usprawnia życie. Już działa w jego gospodarstwie. Szczegółów autor nie chce jednak zdradzać...
MirosŁaw Gawęda
Autor: Dziennik Polski