Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Piłka ich jeszcze nie słucha

Treść

Dwa oblicza Skawy Wadowice na inaugurację IV ligi małopolskiej przeciwko Garbarni Kraków

Po lekturze składu Sakwy Wadowice kibice nie wróżyli swoim pupilom powodzenia w inauguracji rozgrywek IV ligi małopolskiej. Ich rywalem była przecież Garbarnia, uznawana za jedną z najbardziej solidnych firm tego szczebla rozgrywek. Jednak ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1-1 (0-1).

- Chłopcy zagrali na tyle, na ile ich aktualnie stać - mówi trener Skawy Andrzej Bańdura. - W przerwie powiedziałem im, że chcąc marzyć o korzystnym wyniku, musimy rzucić na szalę ambicję. Bez niej od razu możemy wywiesić białą flagę - dodaje szkoleniowiec.

Wydawało się, że wadowiczanie poddadzą się wcześniej, bowiem bramkę stracili już w 2 min, a Garbarnia nie zamierzała zwalniać tempa. - Nie dość, że chłopcy wyszli na boisko mocno spięci, to jeszcze mecz rozpoczął się dla nich niekorzystnie. Gola straciliśmy po prezencie Szymona Kalinowskiego. To musiało wprowadzić na boisku trochę nerwowości - utrzymuje szkoleniowiec. - Przecież gola straciliśmy po rykoszecie od Piotrka Wojtulewicza. To było zupełnie przypadkowe zagranie, ale potem ten doświadczony zawodnik był bliski wepchnięcia jeszcze jednej piłki do własnej siatki. Z kolei bramkarz Wiktor miał tyle niepewnych interwencji, że gdyby gościom dopisało trochę więcej szczęścia, pewnie strzeliliby nam jeszcze kolejnych kilka bramek. Zupełnie nie rozumiem, po co dwukrotnie wychodził na przedpole - trener Bańdura stara się oddać nerwową atmosferę, panującą w zespole.

- Do pełni szczęścia brakowało nam drugiej bramki. Gdybyśmy ją strzelili, miejscowi pewnie z "piątki" by nie zeszli - twierdzi trener Garbarni Michał Królikowski.

- Nasza gra nie mogła wyglądać inaczej, skoro na placu miałem 3 młodzieżowców i 3 juniorów - tłumaczy Andrzej Bańdura. - Trudno oczekiwać, by pozostała czwórka ciągnęła grę. Najbardziej obawiałem się o kryjących obrońców, Krzysztofa Bryłę i Michała Drechnego, którzy są jeszcze juniorami. Trafiało im się sporo błędów, ale ja mogę się tylko cieszyć z tego, że rywale nie umieli ich wykorzystać - dodaje wadowicki szkoleniowiec.

Trener Bańdura zdaje sobie sprawę z tego, że piłka jeszcze nie słucha jego podopiecznych, ale być może w następnym spotkaniu sytuacja kadrowa wadowiczan będzie lepsza. - Trenują z nami Paśnik i Kolber, ale byłbym nie w porządku wobec innych, gdyby weszli na boisku po 5 treningach, podczas gdy inni mają ich w nogach po 27. Im szybciej nadrobią zaległości, tym wcześniej dostaną szansę - podkreśla trener Bańdura. - Poza tym pamiętajmy, że przeciwko Garbarni za kartki pauzował Maciej Skawina. Jeśli oprócz niego do gry wróci jeszcze Jucha, to obrona na Cracovię II powinna mieć całkiem inne oblicze. Szczegółów jeszcze nie zdradzę, ale mam już pewną koncepcję - kończy trener Bańdura.

- Nie ma co dywagować. Po prostu straciliśmy w Wadowicach 2 punkty - utrzymuje Michał Królikowski. - Martwi mnie tylko to, że u progu rozgrywek sędziowie starają się pomagać gospodarzom. Jednak tym nie zamierzam tłumaczyć naszej "porażki". Sami jesteśmy sobie winni. Także warunki atmosferyczne były takie same dla obu ekip - kończy szkoleniowiec Garbarni.

Chociaż wielu kibiców w pierwszej połowie skreśliło Skawę, godząc się z myślą, iż miejscowy stadion zostanie w końcu dla przeciwników odczarowany, to jeszcze nie tym razem...

(zab)


"Jedenastka" kolejki

CIUPEK (Alwernia) - DUKAŁA (Alwernia), WOJTULEWICZ (Skawa), S. KULAWIK (Bukowno) - JOŃCZYK (Garbarz), MROZEK (Fablok), BARTUŚ (Trzebinia Siersza), PACYGA (Garbarz), MARSZAŁEK (Skawa) - SMOLEŃ (Fablok), ŚWIERKOSZ (Garbarz).

(zab)

Autor: Dziennik Polski