Pisać każdy może?
Treść
Pewien naczelny wadowickiego pisma został niedawno skazany przez krakowski sąd na karę ograniczenia wolności. Przez dwanaście miesięcy pod kontrolą kuratora ma wykonywać prace społeczne. Karę dostał, bo nie publikował sprostowań pewnego rzecznika prasowego z Wadowic.
W Wadowicach już mówią, że naczelny i kiedyś radny powiatowy za karę będzie sprzątał wadowicki Rynek - 30 godzin miesięcznie. Trudno nie współczuć naczelnemu, bo przecież karę ponosi za pisanie swoich tekstów w gazecie. Niektórzy sprawę już porównują do dziennikarza z Polic, który - za odmowę publikacji przeprosin w gazecie - pójdzie siedzieć. Tam zresztą sprostowań i przeprosin domagał się również rzecznik prasowy.
Skoro już rzecznicy zamkną dziennikarzy do więzień, a naczelnych wyślą do prac społecznych, sami pewnie wezmą się do pisania tekstów do gazet. Przecież oni lepiej wiedzą, co powinno się w nich znaleźć.
Inna rzecz, że naczelny z Wadowic swoimi tekstami niejednego przyprawił o palpitację serca i - jak mówią - niewiele było w nich rzetelnego dziennikarstwa.
Wyrok krakowskiego sądu nie jest jeszcze prawomocny i - jak to w polskich sądach bywa - wszystko może się jeszcze zdarzyć. Może sąd drugiej instancji podtrzyma wyrok, a może zarówno naczelnemu i rzecznikowi każe iść do diabła, bo ma ważniejsze sprawy - na przykład karanie zabójców dzieci, złodziei fabryk i gwałcicieli niewinnych kobiet.
Marcin PŁaszczyca
Autor: Dziennik Polski