Po co poczekalnia?
Treść
Na wadowickim dworcu autobusowym
Czy wadowicki PKS nie dba o swoich pasażerów? Takie wrażenie odniósł nasz Czytelnik, który w mroźną niedzielę pojawił się na wadowickim dworcu autobusowym.
Mieszkaniec skarży się, że w niedzielę nieczynna była poczekalnia dla pasażerów na wadowickiej zajezdni autobusowej. - Zupełnie nie rozumiem, dlaczego była zamknięta, skoro jest to miejsce, gdzie pasażerowie mogą się schronić przed mrozem. W środku znajdował się ktoś z obsługi PKS, ale ani myślał, by wpuścić do środka oczekujących na przyjazd autobusu, zmarzniętych ludzi. Po co w takim razie tę poczekalnię w ogóle uruchomiono, skoro nie służy ona pasażerom? - pyta zdziwiony mieszkaniec.
Z pytaniem o losy zmarzniętych pasażerów zwróciliśmy się do władz wadowickiego PKS. Wiceprezes Sebastian Ramenda przekonuje, że na dworcu nie ma ogrzewanej poczekalni. - Są kasy biletowe i o nich prawdopodobnie mieszkaniec mówił. Faktycznie, kasy były w niedzielę zamknięte. Czynne są tylko w okresie sprzedaży biletów miesięcznych, czyli ok. 2 tygodnie w ciągu miesiąca - mówi Ramenda.
Czy w chłodne dni pomieszczeń kasowych nie można otworzyć, by schronili się w nich zmarznięci pasażerowie? - Wiąże się to z koniecznością zatrudnienia dodatkowej osoby, więc w tej chwili trudno to będzie zrobić. Pracownik musi być, bo w pomieszczeniu znajduje się m. in. sprzęt komputerowy - mówi wiceprezes, który dodaje, że pasażerowie zawsze mogą skorzystać z sąsiednich pomieszczeń, w których przebywają kierowcy. - Jest tam dużo miejsca, zawsze można wejść i poczekać na przyjazd autobusu. Nikt nikogo nie wyrzuci.
Sęk w tym, że o takiej możliwości pasażerowie nie wiedzą.
(GM)
Autor: Dziennik Polski