Po szkoleniu - praca
Treść
Pomysł wadowickiego PUP na zwalczanie bezrobocia
Około 60 rodzin z powiatu wadowickiego objętych zostanie pomocą w ramach projektu "Mój dom - moja praca". To autorski pomysł urzędników z Powiatowego Urzędu Pracy na likwidację bezrobocia. Pieniądze na jego realizację pochodzą m. in. z Unii Europejskiej.
Brak pieniędzy na podstawowe potrzeby, brak sprecyzowanych planów życiowych, załamanie psychiczne, często także izolacja społeczna i utrata kontaktów towarzyskich - takie cechy, według badań, charakteryzują osoby, które długotrwale przebywają na bezrobociu. Przekłada się to także na sytuację ich rodzin. Teoretycznie problem dotyczy ponad 5 tys. bezrobotnych i ich rodzin z powiatu wadowickiego, którzy dłużej niż rok nie mają stałego zajęcia.
Dla nich w PUP wymyślono specjalny projekt, którego wcielenie w życie ma kosztować ok. 800 tys. zł, z czego połowa pochodzi z Unii Europejskiej. Ma on na celu aktywizację bezrobotnych, docelowo powinien zaowocować stałym miejscem pracy i poprawą sytuacji całej rodziny. W jaki sposób PUP zamierza ten cel zrealizować?
Programem zostanie objętych 60 rodzin, w których problem bezrobocia dotyczy co najmniej dwóch osób. Zainteresowani skierowani zostaną najpierw na szkolenia, w trakcie których panowie będą mogli zdobyć uprawienia pracownika budowlanego, a panie - krawcowej. Nie będzie to tylko "suche" szkolenie. Kobiety w praktyce mają szyć m. in. ubrania czy pościel, zaś panowie zajmą się budową.
Autorzy mają nadzieję, że po takim przeszkoleniu bezrobotni nabędą praktycznych umiejętności i łatwiej im będzie znaleźć zatrudnienie na stałe. - Rezultatem tego projektu powinna być również poprawa sytuacji materialnej rodziny, a w ślad za tym - lepsza kondycja psychiczna całej rodziny - mówi Krystyna Olesińska, kierownik wadowickiego PUP.
Ostatecznie dopiero w przyszłym roku (szkolenie zakończy się za 9 miesięcy) będzie wiadomo, jaką skuteczność w zmniejszaniu bezrobocia ma wymyślony przez PUP program. W pierwszej kolejności będzie on realizowany w gminach Stryszów i Spytkowice.
(GM)
Autor: Dziennik Polski