Po własnych błędach
Treść
Beskidy Andrychów w konfrontacji ze śląskim czwartoligowcem nie miały zbyt wiele do powiedzenia
Beskidy Andrychów, beniaminek IV ligi małopolskiej, rozpoczęły okres regularnych gier kontrolnych. W pierwszym przetarciu przegrały na wyjeździe z reprezentującym ten sam szczebel, tyle, że na Śląsku, Grunwaldem Halemba 2-4 (1-3).
- Dostaliśmy od Ślązaków lekcję futbolu - przyznaje trener Beskidów Mirosław Kmieć. - Były okresy, kiedy nie mieliśmy na boisku zbyt wiele do powiedzenia. Warunki były trudne, ale takie same dla obu stron. Gospodarze dobrze przygotowali się do meczu. Dzień przed jego rozegraniem główna płyta była odśnieżona. Jednak przez noc trochę dosypało białego puchu - dodaje trener.
Szkoleniowiec nie ukrywa, że jego zespół tracił gole po własnych błędach. Pierwszy trafił się trenerowi, który przyznał się do niego przed zespołem. - Przy rozpoczynaniu akcji ofensywnej straciłem piłkę i tego błędu nie dało się już naprawić - bije się w piersi Mirosław Kmieć. - Potem daliśmy się skontrować. Zdobycie kontaktowej bramki nie odmieniło naszej gry. Znowu pozwoliliśmy się trafić rywalom, którzy odzyskali dwubramkową zaliczkę - dodaje trener.
W kadrze Beskidów nie pokazał się Grzegorz Wilczok, więc temat jego gry w Andrychowie jest raczej nieaktualny. Nie pojawił się też duet zawodników z Zagłębia Sosnowiec. - Trochę mnie to dziwi, bo sami się do nas zgłosili, poszukując klubu - zastanawia się Mirosław Kmieć. - Przecież z miejsca zamieszkania nie mieli daleko do Rudy Śląskiej, gdzie graliśmy mecz. Dyrektor Zagłębia wiedział o ich planach i na dniach miał wydać pisemną zgodę na granie przez nich sparingów w Beskidach. Zupełnie nie rozumiem zachowań niektórych młodych zawodników. Oczywiście, że ich nieobecność mogła być podyktowana wypadkami losowymi. Jeśli jednak nie chciało im się przyjechać tylko dlatego, że aura była zimowa, dla mnie temat tego transferu będzie już wtedy zamknięty - podkreśla trener.
Mirosław Kmieć dał szansę pokazania się wszystkim zawodnikom. Szczególną uwagę zwracał na piłkarzy, którzy zostali przyjęci do zespołu po castingu zorganizowanym dla młodzieży z okolic Andrychowa. - Waleczności nie można im odmówić, ale widać zaległości taktyczne - uważa trener. - Jeśli szybko będą łapać to, o co mi chodzi, będzie dobrze. W przeciwnym razie będziemy szukać innych rozwiązań - kończy szkoleniowiec. Wczoraj na powrót do Beskidów zdecydował się Mariusz Sobala, który jesienią grał w Czańcu (lider V ligi bielskiej), ale pół sezonu wcześniej z Beskidami świętował awans do IV ligi małopolskiej.
Następny sparing Beskidy zagrają w Sosnowcu przeciwko Zagłębiu.
(ZAB)
Grunwald Ruda ŚlĄska - Beskidy Andrychów 4-2 (3-1)
1-0 Kusiak 17; 2-0 Kasprzyk 27; 2-1 Wawro 39; 3-1 Derek 43; 3-2 Wawro 70; 4-2 Kot, 81.
GRUNWALD I połowa: Janosz (31. Nowak) - Waga, Szpoton, Jarczyk - Gawełczyk - Wróblewski, Derek, Kusiak, Starowicz - Kasprzyk, Sadlok
II połowa: Nowak (65. Majdak) - Chołuj, Szpoton (71. Kusiak), Wyrwich (76. Jarczyk) - Gawełczyk (82. Starowicz) - Derek (63. Klimas), Sobiech, Karcz, Drapała - Kot, Jurok
BESKIDY: Harasiuk (Leśnik) - Kaczmarczyk (Ratusznik), Kmieć, Kukuła - Marek, Derbin, Budka (Kuczaj), Dybał (Kawala), Wawro - Fryś (Krok), Chowaniec (Rogowski).
Autor: Dziennik Polski