Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pół tysiąca obiadów

Treść

- To straszne, jak wiele osób nie stać na ciepły posiłek - mówi siostra

- W takie dni, jak te nasza działalność dla wielu osób staje się na wagę złota - mówi siostra Serafia, która opiekuje się Kuchnią Brata Alberta w Wadowicach. Placówka przechodzi w ostatnich dniach oblężenie.

W powiecie wadowickim znajdują się dwie Kuchnie Brata Alberta. Andrychowska wydaje codziennie ponad 300 posiłków, zaś ta w Wadowicach - nawet pół tysiąca. Przy wadowickiej kuchni znajduje się także łaźnia, a w tym samym budynku (blok nr 1 na os. XX-lecia) mieści się również oddział PCK, w którym wydawana jest odzież.

Codziennie w południe do Kuchni zdążają nie tylko bezdomni, ale także mieszkańcy znajdujący się w trudnej sytuacji. - To straszne jak wiele osób i rodzin nie stać, żeby z własnych środków przygotować jeden ciepły posiłek dziennie. Osób typowo bezdomnych, które same wybrały tułaczy tryb życia, jest w Wadowicach kilka. Jednak zdecydowana większość klientów naszej kuchni to osoby, które mają mieszkania, ale po prostu nie stać ich na ciepły posiłek - mówi siostra Serafia.

Kuchnia wydaje posiłki na miejscu lub "na wynos". Jak podkreśla siostra, nie byłoby tej pomocy bez licznych sponsorów, którzy uzupełniają budżet placówki, składający się głównie z dotacji miasta. Bogusław Witosiński z Suchej Beskidzkiej dostarcza codziennie aż ponad 60 bochenków chleba. Pieczywo regularnie dostarcza także Zdzisław Zguda, Antoni Pawlak czy Zofia Zemanek. Makarony sponsoruje firma "Makarony Czanieckie", a mleko - Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska z Wadowic. To tylko nieliczne firmy współpracujące z wadowicką Kuchnią.

- Bez tych osób na pewno nie moglibyśmy codziennie żywić tak wielu osób - mówi s. Serafia.

(GM)

Autor: Dziennik Polski